Choć terminy ferii zimowych dla poszczególnych województw są różne, to wszyscy rodzice muszą zmierzyć się z podobnymi wyzwaniami. Jednym z większych jest zapewnienie dziecku opieki i zorganizowanie czasu w taki sposób, by nie oszalało z nudów. Jedni wybierają zimowiska, inni proszą o pomoc dziadków, a jeszcze kolejni decydują się na półkolonie organizowane w mieście. Z ostatniej opcji postanowiła skorzystać nasza czytelniczka. Czy słusznie?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ferie zimowe już czają się za rogiem. Uczniowie zacierają ręce z radości, a rodzice nie mogą spać po nocach, bo zastanawiają się, jak rozplanować te dwa tygodnie wolnego. Ci, którzy mogą pozwolić sobie na kilkanaście dni urlopu, mają problem z głowy. W gorszej sytuacji są ci, którzy muszą pojawić się w pracy.
To jakiś żart?
Święta powoli odchodzą w zapomnienie, a coraz częściej poruszany jest temat ferii zimowych, które rozpoczną się już za kilka tygodni. W teorii powinny kojarzyć się z białymi szaleństwami, jazdą na nartach, sankach i lepieniem bałwana. A jak jest w rzeczywistości? Ano różnie. Przeczytajcie nadesłany list.
"Mam na imię Tamara, moja córka Ola ma 9 lat. Już jakiś czas temu obiecałam Oli, że zapiszę ją na półkolonie organizowane w mieście. W moim odczuciu na samodzielny wyjazd jest jeszcze o rok, no może o dwa za wcześnie. Jednak ja nie o tym, wróćmy do tych półkolonii. Mieszkamy w niewielkiej miejscowości, w której półkolonie organizowane są w dwóch miejscach. Koszt i plan bardzo podobny, a szkoda.
Koszt takiego turnusu to 490 zł plus wyżywienie, coś około 15 zł dziennie. Jak nietrudno policzyć to ponad 600 zł. Za co? Tak naprawdę za nic!
Za taką kasę spodziewałam się różnorodnych, ciekawych i angażujących zajęć, które będą dla dzieci nie tylko rozrywką, ale także okazją do rozwoju i nauki. Tymczasem plan półkolonii to jakieś wyjście do kina, spacery i kilka zajęć plastycznych, muzycznych, które nie oszukujmy się, nie wymagają jakiejś specjalnej organizacji ani nakładów finansowych.
Zastanawia mnie, dlaczego nikt nie pomyślał o basenie, ciekawych warsztatach artystycznych czy wyjeździe w fajne miejsce? W ferworze przygotowań do półkolonii zabrakło pomysłu na coś bardziej ambitnego? A może organizatorom szkoda pieniędzy, bo wiadomo, że najlepiej zarobić, a się nie narobić.
Odnoszę wrażenie, że ktoś tutaj poszedł po linii najmniejszego oporu. I choć tak naprawdę najchętniej nie zapisałabym córki na te, pożal się, półkolonie, to nie mam innego wyjścia. Tyle urlopu nie dostanę, także muszę się ratować tym, co organizowane jest w naszym mieście.
Przykro mi, bo liczyłam, że Ola przeżyje jakąś fajną przygodę, weźmie udział w ciekawych warsztatach, a tu szykuje się spacer po parku i jakaś bajka w kinie. Kpina, porażka i żenada. Ot cała prawda o naszych półkoloniach".
Ciekawa jestem, jak wyglądają półkolonie organizowane w twojej miejscowości. Napisz, proszę, na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl