logo
Czy na stole wigilijnym musi być koniecznie 12 potraw? fot. aymasha/123rf
Reklama.

Dwoimy się i troimy, dajemy z siebie wszystko i nie odpuszczamy. Stajemy na rzęsach, by przygotować niezapomniane święta. By zaimponować teściowej, przypodobać się kuzynce i usłyszeć słowa uznania od mamy. Ale czy naprawdę jest nam to do szczęścia tak bardzo potrzebne?

Orka na ugorze

Każda matka doskonale wie, ile wysiłku kosztuje przygotowanie świąt. Codzienne obowiązki: praca, wychowywanie dzieci, sprzątanie i gotowanie, w okresie bożonarodzeniowym stają się podwójnie obciążające. Ta cała świąteczna gonitwa kojarząca się z perfekcjonizmem, idealnie uprasowanym obrusem i w punkt doprawionymi 12 potrawami to lekkie przegięcie.

Już kilka razy brałam udział w wyścigu i ubiegałam się o medal najlepszej organizatorki świąt, dlatego tym razem odpuszczę. W tym roku postanowiłam podejść do wszystkiego z większym luzem. To nie są czasy, kiedy świąteczny stół musiał uginać się pod ciężarem 12 potraw i obowiązkowego kompotu z suszu.

Odpuszczam i wrzucam na luz

Postanowiłam, że tegoroczne święta będą dla mnie wyłącznie czasem radości, a nie wyścigiem w kategoriach: idealnie ulepione pierogi czy najpiękniej udekorowany stół.

Przygotuję tyle, ile zdołam. Tyle, ile mi starczy czasu i sił. Wiem, że moje dzieci wolą uśmiechniętą mamę, która ma czas na śpiewanie kolęd i wspólne dekorowanie choinki niż perfekcyjnie wypieczony sernik, karpia z idealnie chrupiącą skórką czy sałatkę jarzynową pokrojoną w malutką kostkę. Nic się nie stanie, jeśli warzywa w sałatce będę nieco większe, a na stole zamiast czterech ciast, pojawią się dwa.

W tym roku spuszczę z siebie powietrze i wezmę głęboki oddech. Skupię się na tym, co najważniejsze – na wspólnym spędzaniu czasu i czerpaniu przyjemności z chwil spokoju. Może tegoroczne święta nie będą jak z pierwszych stron gazet, ale będą nasze, prawdziwe i pełne bliskości.

Mam prawo być zmęczona, mam prawo prosić o pomoc, mam prawo powiedzieć: "dość". Mam prawo być nieperfekcyjną panią domu, bo będąc matką trójki dzieci, trudno ubiegać się o tytuł perfekcyjnej.

Kiedyś zależało mi, by każdy z gości czuł się jak w pięciogwiazdkowej restauracji, w której pracują najlepsi kucharze i kelnerzy. W tym roku wystarczy mi, jak poczują się dobrze ugoszczeni. Jak poczują rodzinną atmosferę, bliskość i ciepło. Na gwiazdkach, medalach i stanięciu na podium już mi nie zależy.

Jestem bardzo ciekawa, jak wyglądają twoje przygotowania do świąt? Napisz, proszę: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: