Kartkówki, które są nieodłącznym elementem szkolnej rzeczywistości, często wywołują mieszane uczucia wśród uczniów. Bo tych, którzy za nimi przepadają, ze świecą szukać. Sama nie byłam ich fanką i na myśl o zadaniach rozwiązywanych pod presją czasu dostawałam dreszczy. A teraz przejdźmy do konkretów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kartkówki, podobnie jak sprawdziany czy testy mają jeden cel: szybką weryfikację poziomu przyswojonego przez uczniów materiału. Chociaż dla nauczycieli są cennym "narzędziem diagnostycznym" to dla uczniów bywają źródłem stresu i obaw.
Kartkówka i sprawdzian
Kartkówka a sprawdzian, jaka jest między nimi różnica? Kartkówka obejmuje mniejszy zakres materiału, zazwyczaj dotyczący ostatnich kilku lekcji lub konkretnego tematu. Sprawdzian z kolei obejmuje większą partię, często cały dział lub rozdział. Jedna i druga forma sprawdzenia wiedzy nie jest przez uczniów jakość szczególnie lubiana, podobnie jak odpowiedź przy tablicy.
A teraz do rzeczy. Kiedy ostatnio odbierałam syna ze szkoły, spotkałam przed drzwiami budynku koleżankę. Przyszła odebrać córkę, uczennicę czwartej klasy. Z racji tego, że dawno się nie widziałyśmy, zamieniłyśmy ze sobą trzy zdania. Niby szybka rozmowa, ale ile konkretów. Oj działo się.
Czy córka miała rację?
Kasia, bo tak jej na imię, opowiedziała mi o tym, co ostatnio wydarzyło się w klasie jej córki Oli. 15-minutowa kartkówka z matematyki. Niby nic szczególnego, szybkie sprawdzenie wiedzy. Jednak jak twierdzi Ola, zadanie było długie, wręcz obszerne i bardzo skomplikowane (jak na uczniów 4 klasy oczywiście). Wymagało zastanowienia, przeanalizowania i długich obliczeń.
Dziewczynka, choć była dobrze przygotowana, nie rozwiązała go do końca, a tym samym nie otrzymała takiej oceny, jakby sobie życzyła. Wróciła do domu zapłakana i rozżalona. Jak mantrę powtarzała, że to niesprawiedliwe, że nauczyciel przesadził.
Kasia, choć nie widziała na oczy tego sprawdzianu, uwierzyła córce i postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Podobno umówiła się na spotkanie z nauczycielem matematyki, by przedyskutować z nim wątpliwe kwestie.
– Muszę przemówić mu do rozsądku. Ja nie pozwolę, by ktoś tak traktował moje dziecko – powiedziała, po czym się pożegnała i pobiegła dalej.
Tego, czy córka Kasi miała rację, nie wiem, bo na oczy zadania nie widziałam. Być może nauczyciela naprawdę poniosła wyobraźnia, a może to nieprzygotowana uczennica postanowiła nieco podkoloryzować całą sytuację?
Może warto wyluzować?
Rodziców, którzy to i tamto zarzucają nauczycielom, nie brakuje. Najgłośniejsi są ci, których dzieci nie otrzymują najlepszych stopni i nie zawsze wywiązują się ze swoich obowiązków. Choć mój syn też nieszczególnie przepada za szybkimi kartkówkami, to w moim odczuciu one są potrzebne.
Kartkówki nie tylko pozwalają nauczycielom ocenić bieżące postępy w nauce, ale także uczą dzieci systematyczności i przygotowują do większych egzaminów. Presja czasu, stres i szybko bijące serce nie pomagają w rozwiązaniu zadania, ale też nie dajmy się zwariować. Gorsza ocena nie jest końcem świata, a trzymanie pod kloszem – być może.