Każdy rodzic czasami nie ma wyjścia i musi wyjść z domu z dzieckiem, żeby załatwić różne sprawy. Czy to w kolejce w urzędzie, czy podczas podróży, dziecko czasami zaczyna się nudzić i nie wie, jak samo zająć sobie samodzielnie czas podczas czekania. Wtedy z pomocą przychodzą różne patenty, które kochają rodzice.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Swojego czasu w torebce nosiłam wszędzie notes, małe pudełko kredek i karty "Piotruś". Teraz moje dzieci są już na tyle duże, że chętnie grają w szukanie w otoczeniu przedmiotów w różnych kolorach i rozmawiają ze mną o przedszkolu i mijanych ludziach, tak zajmuję im czas. Jest jednak pewien trik, który sprawdzi się zarówno w przypadku młodszych, jak i starszych dzieci i sama też zamierzam z niego skorzystać. Opowiedziała o nim dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska, znana w social mediach jako Pani Zuzia.
W jednym z najnowszych filmów na swoim instagramowym profilu influencerka pokazuje... najprostszy kalkulator. "W ręku trzymam zabawkę hit za grosze. Zwykły prosty kalkulator. W sensie, słuchajcie, on załatwia sprawę. W podróży, w kolejce […] jest złotem do zabawy. Tu nie chodzi o to, żeby ćwiczyć matematykę, w ogóle nie. Chodzi o to, że to jest naprawdę proste urządzenie elektroniczne, które zajmuje dziecko w momencie, kiedy ono sobie poszukuje jakichś wrażeń, a nie możemy mu dać więcej" – opowiada w wideo Pani Zuzia.
Pod filmem autorka nagrania dopisała: "Lubię, jak dziecko może sobie badać, sprawdzać. A kalkulator sprawdza się w sytuacji czekania, w restauracji, w samochodzie, samolocie, pociągu... Dla starszych dzieci jest ciekawa forma sprawdzenia, czy kalkulator podaje taki sam wynik, jak im wyszło z liczenia na piechotę lub w słupku. W każdym razie 15 zł i macie zabawkę złoto" – podsumowuje.
Rodzice, kupcie kalkulatory
To naprawdę prosty sposób na zajęcie dziecka na dłuższy czas. Można mu pokazać, jak dodawać, odejmować czy mnożyć, bo dzięki temu wprowadzimy też element edukacyjny. Ale jeśli nie mamy na to przestrzeni, dziecko i tak świetnie będzie bawiło się urządzeniem i szybciej zleci mu czas oczekiwania. Mały, prosty kalkulator zajmuje niewiele miejsca: można go włożyć do torebki, ale z powodzeniem zmieścisz go też w kieszeni spodni lub w kurtce.
To łatwy sposób na to, by na dłuższą chwilę zająć dziecko. Kilkulatki i starszaki będą z ciekawością klikały i sprawdzały różne zasady dotyczące działań matematycznych, a rodzic może w tym czasie poświęcić czas np. na rozmowę z urzędnikiem czy cokolwiek innego, co musi załatwić. Rodzice w komentarzach potwierdzają, że metoda im się sprawdza:
"Moja córka ostatnio wymyśliła sobie zabawę z kalkulatorem: wyszukuje na różnych produktach w domu kody kreskowe, dodaje wszystkie cyfry z kodu i sprawdza, jaka jest suma. Traf chciał, że chyba pierwsze trzy zsumowały jej się do 60, więc założyła, że to zawsze będzie tyle, ale potem było zaskoczenie, że jednak nie".
"U nas też kalkulator jest super formą zabawy. Syn często chodzi z kalkulatorem i dodaje liczby. Czasem mnie odpytuje z liczenia. Ale przyznam, że nie wpadłam na pomysł, żeby mieć kalkulator zawsze w torebce".
"Prawda, mój syn od 3 lat używa kalkulatora jako 'zabawki', obecnie ma 6,5 roku i tabliczkę mnożenia do 100 zna na pamięć, kalkulator plus karty Grabowskiego i zainteresowanie dziecka tematem równa się sukces i wielkie ułatwienie w szkole".
Tez uważacie, że metoda jest genialna w swojej prostocie? Kto, tak jak ja, od dziś wkłada do torebki kalkulator?