W polskim prawie do mediów społecznościowych legalny dostęp mogą mieć wszyscy, którzy ukończyli 13. rok życia. Wielu ekspertów jest zdania, że to i tak za wcześnie, bo nastolatki te treści biorą zbyt dosłownie i nie potrafią być do nich zdystansowani. Teraz pojawił się pomysł, żeby pozwolić na social media dopiero od 16. roku życia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zakaz smartfonów w szkołach to pomysł, który od jakiegoś czasu wraca do mediów. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie było przekonane o tym, by całkowicie zakazać uczniom korzystania z telefonów, choć mówi się o niedługich zmianach w tym temacie. MEN obawiał się, że to byłoby ograniczenie praw i wolności uczniów.
Coraz więcej jest jednak osób, które są świadome tego, że nadmierne korzystanie z urządzeń elektronicznych negatywnie wpływa na rozwój dzieci i młodzieży, ale również ich kontakty z rówieśnikami, stan psychiczny i umiejętności społeczne. Część problemów współczesnych uczniów wynika m.in. z tego, że w nadmiarze korzystają (lub są uzależnieni) od mediów społecznościowych, stąd ten zakaz telefonów w szkołach, który wprowadziło już w życie wiele europejskich państw.
Teraz pojawił się inny pomysł dotyczący ochrony dzieci i młodzieży, a mianowicie, ograniczenie im dostępu do social mediów. O zakazie korzystania z mediów społecznościowych dla nastolatków poniżej 16. roku życia mówił ostatnio premier Australii Anthony Albanese. Podczas niedawnej konferencji prasowej szef australijskiego rządu powiedział: – Media społecznościowe są zagrożeniem dla zdrowia fizycznego i psychicznego dzieci i najwyższy czas, by to zakończyć.
Zaznaczył również, że kontakt młodych ludzi z treściami dostępnymi na Facebooku, TikToku czy Instagramie, powoduje u nich presję oraz negatywny stosunek do siebie samych i otoczenia. Zauważył, że treści dostępne w aplikacjach bywają fałszywe i niebezpieczne, a pozwolenie młodzieży od 13. roku życia na konsumowanie ich już nie wystarcza. – Jeśli 14-latek, który sam przechodzi zmiany związane z dojrzewaniem, widzi takie obrazy i otrzymuje wszystkie te bodźce, to taka osoba przeżywa bardzo trudny czas – opowiadał Albanese.
Przez zakaz będą kusić jeszcze bardziej
Warto zauważyć, że pomysł australijskiego szefa rządu, by pozwolić na media społecznościowe dopiero po 16. roku życia, jest dość zaskakujący. Tak wysokiego progu wiekowego nie ma na razie żadne inne państwo. Premier Australii zaznaczał, że takie rygorystyczne prawo jest celowe i nie przewiduje się w planowanej ustawie żadnych odstępstw związanych ze zgodami ze strony rodziców na korzystanie nastolatków z social mediów.
Obecnie Australia już testuje 2 sposoby weryfikacji wieku, które będą bardziej skuteczne niż obecny system oparty na wpisywaniu daty urodzenia. Specjaliści są jednak zdania, że tak rygorystyczny zakaz może nie przynieść pozytywnych skutków, bo – jak wiadomo – wszystko, co dla młodzieży zakazane, jeszcze bardziej ją kusi. Zamiast całkowicie zakazywać nastolatkom dostępu do pewnych treści, lepszym rozwiązaniem byłaby lepsza edukacja młodzieży z zakresu korzystania z mediów społecznościowych oraz uczulanie na to, że nie wszystkie treści są przyjazne i bezpieczne.
"Zamiast blokować dostęp poprzez zakazy, musimy przyjąć zrównoważone podejście, aby tworzyć przestrzenie odpowiednie dla wieku, budować kompetencje cyfrowe i chronić młodych ludzi przed szkodami w internecie" – odpowiedziała na pomysł Australii dyrektor zarządzająca Digital Industry Group Sunita Bose, która reprezentuje m.in. TikToka.
Projekt ustawy z zakazem mediów społecznościowych dla dzieci i młodzieży trafi do australijskiego parlamentu przed końcem 2024 roku. Jeśli zostanie uchwalony, wejdzie w życie w ciągu 12 miesięcy. Czy uważacie, że takie prawo faktycznie ochroni dzieci i młodzież przed szkodliwymi treściami w internecie? A może jeszcze bardziej zaostrzy ich pragnienie dostępu do zakazanych treści? Ciekawe jest również to, czy taki przepis przyjąłby się w krajach europejskich, w tym również w Polsce.