Zbieranie grzybów to nie tylko popularne hobby, ale także wspaniała tradycja, która łączy pokolenia. Wraz z nadejściem jesieni lasy stają się prawdziwym rajem dla miłośników natury, którzy z koszykiem w dłoni wyruszają na poszukiwania leśnych skarbów. Wspólne grzybobranie z rodziną to nie tylko sposób na spędzenie czasu na świeżym powietrzu, ale również doskonała okazja do nauki i przekazywania tradycji z pokolenia na pokolenie. Dzieci uczą się od swoich rodziców i dziadków, jak rozpoznawać różne gatunki grzybów, ale można też w tym celu użyć… telefonu. A może to jednak zły pomysł?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Adam Nowak, znany w mediach społecznościowych jako Wujek porada, zyskał popularność w programie Farma. Mężczyzna w sieci chętnie się dzieli swoim życiem prywatnym, a niedawno wrzucony na Facebooka filmik z grzybobrania wzbudził sporo emocji.
Otóż mężczyzna wraz z rodziną wybrał się do lasu. Nie ma w tym niby nic nadzwyczajnego, bo w lasach istny wysyp grzybów. Internautów zaskoczyło jednak to, że syn influencera zbierał grzyby z telefonem w ręku.
Bez telefonu się nie da?
Widać, że chłopiec ma zainstalowaną specjalną aplikację, która po zeskanowaniu grzyba podaje informację co to za okaz, a także informuje grzybiarza, czy jest on jadalny czy trujący.
Pod filmem pojawiło się wiele krytycznych komentarzy. Internautom nie spodobało się, że kilkulatek tylko gapi się w ekran. Są przekonani, że w ten sposób chłopiec zupełnie nie korzysta z uroków lasu i nie uczy się samodzielnego szukania grzybów. Ich zdaniem to tata i babcia powinni przekazać dziecku swoją wiedzę i uczyć, jak rozpoznaje się grzyby.
Każda pomoc dozwolona
Nie wszyscy byli aż tak bardzo krytyczni. Komentujący zwrócili uwagę na fakt, że w przypadku grzybów nietrudno o błąd, nawet wspierając się aplikacją, dlatego przede wszystkim warto nauczyć dziecko, by z niej ślepo nie korzystało. Doświadczeni dorośli powinni mimo wszystko nauczyć małego grzybiarza charakterystycznych cech konkretnych grzybów: "Nie wierzcie ślepo aplikacji, sami uczcie się grzybów, pytajcie, porównujcie, byście kiedyś nie skończyli ze sraczką albo jeszcze gorzej" – napisał jeden z nich.
To przecież nauka, jak wynajdować informacje i je interpretować, trochę tak jak było z papierowymi atlasami grzybów. Wystarczy nauczyć dziecko, jak mądrze korzystać z takich aplikacji, przekonywali inni.
A jakie jest wasze zdanie? Używanie technologii przez dzieci na łonie natury to przesada, a może korzystanie z aplikacji nie musi przeszkadzać naszym pociechom w czerpaniu radości z grzybobrania?