Nie chcą religii w szkole, a potem mają pretensje. "Świat nie kręci się wokół was"
Redakcja MamaDu
30 września 2024, 13:53·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 września 2024, 13:53
Coraz więcej osób jest oburzonych i niezadowolonych z faktu, że religia jest nauczana w szkołach. "Chcą marginalizacji tego przedmiotu, jednocześnie oczekują, że dyrekcja poświęci na niego więcej środków i czasu. Czy to nie absurd?" – pyta nasza czytelniczka.
Reklama.
Reklama.
"Moje dziecko chodzi na religię, więc ogólnie dla nas to nie problem, na której godzinie dokładnie odbywa się ta lekcja. Nie miałabym problemu także z tym, gdyby takie zajęcia odbywały się zupełnie po południu lub totalnie poza szkołą, np. w kościele. Ministerstwo pracuje nad ograniczeniem liczby lekcji religii, ale na ten moment jest, jak jest. Nie rozumiem więc oburzenia rodziców, których dzieciaczki nie chodzą na religię. Atakowanie dyrekcji w tym temacie to absurd. Może to wynika z barku wiedzy i świadomości?
To nie decyzja dyrektora
Na ostatnim zebraniu awantura: krzyki i oburzenie. Ciężka atmosfera, ale i często brak kultury. Jakby ktoś chciał dzieciom celowo krzywdę wyrządzić tą religią w ciągu dnia. Żaden z tych rodziców jednak nawet przez sekundę nie zastanowił się nad tym, w jakiej sytuacji jest dyrekcja.
Obecnie szkoła jest zobowiązana do umieszczenia w planie lekcji dwóch lekcji religii w tygodniu. Jeśli każda z tych lekcji miałaby się odbywać tylko i wyłącznie na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej, oznaczałoby to, że ktoś musiałby bardzo intensywnie usiąść nad planem lekcji wszystkich klas. Prosto policzyć, ile jest klas w danej szkole, np. w naszej jest ich tylko 36, ale bywają przecież liczniejsze placówki.
Naprawdę tego chcecie?
Do zrealizowania takiego planu potrzebna jest przestrzeń, ale także i nauczyciele. W powyższej sytuacji szkoła musiałaby zatrudnić dwa razy więcej katechetów, by się to w ogóle udało. Problem także jest w tym, że musiałby to być osoby, które zechcą pracować rano i po południu, uwzględniając kilkugodzinne okienko w środku dnia.
W tej dyskusji tak naprawdę nie chodzi o to, czy religia w szkole jest potrzebna, czy nie, bo to nie leży w gestii samych szkół. Rozumiem, że okienko w środku dnia może wkurzać (choć uczniów pewnie najmniej), ale trzeba pamiętać, że na ten moment dyrektorów obowiązują pewne przepisy, ale i ograniczenia.
Naprawdę nikt nie wrzuca religii w środek dnia złośliwie, czy wbrew przekonaniom dzieci i rodziców. Wystarczy trochę pomyśleć, zanim wystartuje się z takimi atakami na dyrektora. Moim zdaniem to absurdalne, gdy ktoś nie chce religii w szkole, a jednoczenie oczekuje, że szkoła na ten cel poświęci więcej czasu, uwagi i pieniędzy".