Nauka czytania to umiejętność, której dzieci uczą się po rozpoczęciu edukacji w szkole podstawowej. Niestety pierwszy rok bywa trudny, bo uczniowie mają różne umiejętności z czasów przedszkolnych. Mama 1-klasisty napisała nam o problemie, jaki z nauką liter ma jej syn.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą pierwszoklasisty i muszę przyznać, że po (prawie) pierwszym miesiącu szkoły mam totalnie dosyć. Moja motywacja jest bliska zeru, więc wyobrażam sobie, że u syna jest jeszcze mniejsza. Chodzi o to, że od początku września dzieci uczą się czytania, a mojemu Julkowi w ogóle nie idzie ta nauka" – zaczyna swoją wiadomość mama 7-latka.
"Grupa syna co prawda poznawała literki w przedszkolu, ale raczej w formie zabawy. Nikt ich nie przymuszał do czytania, a ja też nie wiedziałam, że powinnam z nim dnie i noce ćwiczyć czytanie i sylabizowanie. Niestety syn trafił do klasy, w której nie ma ani jednego dziecka z jego przedszkola i widać, że każdy pierwszoklasista ma inny poziom.
Niektóre dzieci bez problemu rozpoznają litery, składają je w słowa. Tymczasem mój syn czyta litery, ale ma jeszcze duży problem ze składaniem ich w słowa, nie mówiąc już o całych zdaniach. Staram się z nim codziennie siąść i poczytać, choćby 3-4 zdania, ale przez to, że mu nie wychodzi, on też traci motywację".
"Sama tracę motywację"
Mama chłopca przyznaje, że nie wie, jak motywować syna: "Staram się go wspierać, budować w nim poczucie własnej wartości i pokazywać, że wszystko wymaga małych kroczków, cierpliwości i spokoju. On się jednak przy tym bardzo denerwuje, duka po literce i kiedy mu nie wychodzi, bardzo szybko traci cierpliwość. Nie do końca umiem go w takich chwilach kryzysu zmotywować, bo sama też od razu się złoszczę.
Ostatnio nawet zaczęłam zrzucać winę za to na wszystko dookoła, co mogło wpłynąć na tę naukę czytania. Zaczęłam rozmyślać, czy na pewno powinien chodzić na treningi piłki nożnej, bo przez nie jest zmęczony i nie chce mu się czytać. Później pomyślałam, że dużym błędem było też to, że w zeszłym roku sama z nim nie siadałam i nie ćwiczyliśmy liter, mimo że przedszkole nie wymagało takiej umiejętności".
Brak prac domowych nie pomaga
"Może gdybyśmy w tamtym roku poświęcili na to czas, dziś synowi byłoby łatwiej? Najbardziej jednak denerwuje mnie fakt, że wychowawczyni syna nie zadaje uczniom prac domowych. Kobieta tłumaczy tę decyzję rezygnacją MEN z prac domowych w klasach I-III, ale z tego co wiem, to ćwiczenie czytania nie powinno być tym objęte. Tymczasem ona uważa, że dzieci wszystkiego nauczą się na lekcjach i nie potrzebują prac w domu.
Z powodu jej zasad, syn też nie chce za bardzo regularnie ćwiczyć ze mną w domu i tłumaczy swoją niechęć tym, że pani nie każe uczyć się w domu. Już sama nie wiem, jak do niego trafić i poważnie rozważam indywidualną rozmowę z wychowawczynią, by zadawała choćby jakieś pojedyncze zadania wyłącznie mojemu dziecku" – kończy list mama 1-klasisty.