Staś może i jest po lekcjach zmęczony, ale które dziecko nie jest? Z takiego założenia wychodzi Basia. Jej zdaniem rodzice, którzy za wszelką cenę chcą chronić dzieci, również w szkole, tylko im szkodzą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Po opublikowaniu maila mamy, która sprzeciwia się przeładowanym planom lekcji 4-klasistów i konieczności zostawania w szkole do 15, na redakcyjną skrzynkę przyszło kilka wiadomości. Jedna z nich różniła się od pozostałych, bo jej autorka ma zupełnie odmienne zdanie od reszty. Twierdzi, że dziś na dzieci tylko się chucha i dmucha, co powoduje, że wyrastają z nich "ofermy".
Basia ma dwoje dzieci – córkę w klasie maturalnej i syna w 5 klasie podstawówki. Przyznaje, że przy córce miała w sobie coś z rodzica-helikoptera i chciała chronić ją przed złem całego świata. Przy drugim dziecku zmieniła podejście, z korzyścią zarówno dla niej, jak i dla chłopca. Przeczytajcie jej list:
Pozwólcie dzieciom popełniać błędy
"Wiem, że się narażę wielu mamuśkom, ale w moim wieku i z moim doświadczeniem życiowym to już się nie przejmuje tym, co ktoś myśli. Ja już swoje dzieci mam prawie odchowane, że tak powiem, no i wiem, jakie błędy popełniałam przy pierwszym dziecku. A było to właśnie to takie staranie się aż za bardzo.
Syn jest w 5 klasie i traktuję go inaczej niż córkę. Powiem tak: w niedzielę wieczorem obudzi się, że miał coś zrobić na poniedziałek rano? Nie będę skakać wokół niego i pomagać, miał czas. Przy córce tak było właśnie, że jak jakieś liście i kasztany miała przynieść, do po nocach jeździłam do parku, żeby tylko miała. Teraz jest zupełnie inaczej. Córce skórki z kanapek odkrajałam, jak jakaś dziwaczka, a syn albo zje to, co mu dam, albo będzie głodny. Proste.
Tu mnie zdenerwował ten temat poruszany przez panią, że jej córka płacze, bo ma lekcje do 15 i aż 8 godzin. No aż prychnęłam. Mój syn, 5-klasista, też ma 8 godzin lekcyjnych. I co? Nic. Przeżyje. Ja przeżyłam, jego siostra też przeżyła, choć wtedy pewnie też byłam taką aferkową matką, więc już swoje wiem teraz.
Dzieciom naprawdę nic się nie stanie, jak będą miały 8 lekcji. U mojego syna też są takie mamuśki. Staś ma 8 lekcji, więc ta już leci do pani wychowawczyni na skargę. Albo Zosię koleżanka popchnęła i już jest cyrk i afera u dyrektora. Wyręczają matki te dzieci, a potem ciamajdy wyrastają i ofermy. Ja długo musiałam z córką swoje błędy odkręcać, bo potem też tak było, że wydawało jej się, że cały świat się wokół niej kręci. Ale teraz już to naprostowałam.
Zamiast tak chuchać i dmuchać, pozwólcie dzieciom na błędy, to im wyjdzie na dobre. Wam też".
Jeśli ty również chcesz podzielić się z nami swoją opinią, napisz do mnie na adres hanna.szczesiak@mamadu.pl lub na redakcyjną skrzynkę mamadu@natemat.pl.