Rozpieszczone i bezczelne alfy? "To żadna karma, tylko klapki na oczach!"
Redakcja MamaDu
05 września 2024, 16:21·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 września 2024, 16:21
W dyskusji nad kondycją współczesnych dzieci i młodzieży nie brakuje słów zatroskania. Boimy się, że są niesamodzielne, narzekamy, że nie liczą się ze zdaniem innych, wytykamy im egocentryzm. W odpowiedzi na jedną z takich opinii napisała do nas pani Agnieszka, która jest nauczycielką z ponad 20-letnim stażem, ale też mamą trzynastolatka. Przytaczamy jej list w całości, bo nie często zdarza się, by ktoś tak mówił o nastolatkach.
Pokolenie alfa, z tego, co podpowiada internet, to dzieci urodzone po 2010 roku. To oznaczałoby, że najstarsi przedstawiciele tego pokolenia mają 14 lat. W artykule, który skłonił mnie do napisania do Państwa, przytoczona jest opinia innej dziennikarki, a także pani psycholog.
Bezczelne czy asertywne?
Obie kobiety są zdania, że to, co uchodzi za bezczelność i uprzywilejowaną postawę współczesnych dzieci, uważane za karmę lub niemalże karę za grzechy rodziców małych alf, tak naprawdę jest wyrazem asertywności i umiejętności stawiania granic. Pokolenie alfa miało nauczyć się tego dzięki dostępowi do technologii, które 'umożliwiają wyrażanie własnej opinii już od bardzo młodego wieku' – argumentują obie panie.
Po czym przechodzą do udzielania rad rodzicom i nauczycielom: musicie uczyć alfy empatii, tak by nie zatraciły pewności siebie w wyrażaniu własnego zdania, ale jednocześnie umiały okazywać szacunek innym ludziom.
Dzieci się nie zmieniły
Tak się składa, że jestem i matką alfy (13 l.), i nauczycielką, rada ta z założenia skierowana jest więc bezpośrednio do mnie. I tu pojawia się moja irytacja. W szkole podstawowej pracuję od 23 lat, nie wliczając w to praktyk studenckich, i jedno mogę powiedzieć z całą pewnością: dzieci są cały czas takie same!
Różnica polega tylko i wyłącznie na tym, że kiedyś bywały 'bezczelne' czy 'aroganckie' w ukryciu – w rozmowach z koleżankami, w liścikach podrzucanych kolegom, w zamierzeniu zawsze z dala od uszu dorosłego. To nie technologia to zmieniła, ale brak strachu.
I jeśli cokolwiek mogę powiedzieć z mojej perspektywy nauczycielsko-rodzicielskiej: to nie empatii musimy uczyć dzieci, bo tej im nie brakuje (zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, że współcześni uczniowie szkoły podstawowej są bardziej empatyczni i uważni na innych, wyczuwają ich stany emocjonalne jak nigdy wcześniej).
Tego ich nauczmy
To, co powinniśmy im przekazywać, to wiara w to, że są na właściwej drodze. Podtrzymywać ich pewność siebie i nie zarażać ich naszymi lękami przed autorytetami, naszą służalczością wobec innych. To – i tylko to – sprawi, że wyrosną na dorosłych ludzi, którzy pewnie przejdą przez życie i nie będą przepraszać za to, że mają własne opinie.
Jestem pełna podziwu dla swoich uczniów i mojego dziecka. Pora zdjąć klapki z oczu: dzieci i młodzież były zawsze krytykowane przez starsze pokolenia, zawsze dopatrywano się w ich zachowaniu oznak przyszłej ich zagłady, przejawów lekceważenia i bezczelności. Szkoda, że tak szybko zapominamy o tym, kiedy tylko sami przekraczamy magiczną granicę dorosłości".