Zakazy korzystania z komórek podczas letnich obozów wzbudzają wiele emocji. To rozwiązanie nie podoba się zarówno dzieciom, jak i rodzicom. "Zapewniam, nikomu nie dzieje się nic złego. To rozwiązanie niesie za sobą wiele korzyści, ale niestety także obnaża smutną prawdę o młodym pokoleniu" – pisze do nas wychowawczyni kolonijna, Jagoda.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Niektóre dzieciaki nie potrafią się powstrzymać przed graniem w gry czy siedzeniem w social mediach. Z tego powodu coraz częściej organizatorzy takich wyjazdów narzucają bardzo restrykcyjne zasady. Uczestnicy obozów nie tylko bardziej skupiają się na zabawie i zaplanowanych aktywnościach, ale także rzadziej dzwonią do domu, przez co mniej tęsknią.
To nie przeżytek
Jestem wychowawczynią kolonijną i w tym roku moi podopieczni dostawali smartfony jedynie pół godziny po obiedzie: dla relaksu lub by zadzwonić do rodziców. W większości przypadków dzieci szokowały te ograniczenia. Nie były także gotowe na funkcjonowanie bez telefonu. Nie lada problemem okazała się tak prozaiczna czynność, jak choćby pilnowanie czasu.
Na koloniach dzień biegnie zgodnie ze ściśle określonym harmonogramem: posiłki, zajęcia, zbiórki itp. Pilnowanie tego, gdzie się powinno być o danej porze, jest bardzo ważne. Tyle że praktycznie żadne z dzieci nie miało ze sobą zwykłego zegarka (rodzice wiedzieli o konfiskatach telefonów). Co ciekawe, nawet te, które je miały i tak nie do końca potrafiły kontrolować upływający czas.
Szereg różnych sytuacji udowodnił, że bez telefonu wyzwaniem jest orientacja w terenie, ocenienie, jaka jest pogoda czy zapamiętanie jednego awaryjnego numeru telefonu.
Liczą na innych
Rodzice oburzają się, że zabranie dziecku telefonu podczas obozu to tworzenie niebezpiecznej sytuacji. Jednak absolutnie nie dostrzegają, że sami wręczając kilkulatkowi smartfon, pozbawiają go jednocześnie kilku ważnych lekcji. Nie raz słyszałam od dzieci: 'ale mi to mama zawsze przypomina, pani nie może?'.
Współczesne pokolenie wiecznie z telefonem w ręku wie, że ktoś lub coś zawsze im przypomni. Jak mają nauczyć się samodzielności i odpowiedzialności?".