W sierpniu w przedszkolach publicznych zaczyna się czas adaptacji dla nowo przyjętych dzieci. Zwykle placówki decydują się na spotkanie zapoznawcze z nauczycielkami grupy i dają rodzicom możliwość przyjścia na 1-2 godziny przez kolejne dni. Nasza czytelniczka opowiada o tym, jak adaptacja ma przebiegać w przedszkolu jej córki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Moja córeczka od września zaczyna przygodę z przedszkolem. Nie ukrywam, że jestem tym mocno zestresowana, bo dotychczas większość czasu spędzała ze mną. Miałam wrócić do pracy po urlopie rodzicielskim, ale Zosia tak źle znosiła rozłąkę i chodzenie do żłobka, że stwierdziliśmy z mężem, że zostanę na wychowawczym i będę pracowała tylko na pojedyncze zlecenia" – zaczyna swój list nasza czytelniczka.
"Chodziło nam o to, by nie fundować dziecku już w pierwszych latach życia takiej traumy. Teraz widzę, że mała jest bardziej otwarta, dobrze radzi sobie wśród rówieśników np. na placu zabaw i zaczęłam sądzić, że potrzebuje przedszkola, by jeszcze lepiej się rozwinąć. Miałam trochę obaw, ale kiedy okazało się, że Zosię przyjęto do najlepszego przedszkola w naszym mieście, uznałam, że to znak, by wreszcie pozwolić jej na samodzielność".
Przygotowania do września
Mama dziewczynki przyznaje, że ma wiele obaw w związku z rozpoczęciem przedszkola przez córkę: "W lipcu zaczęliśmy już przygotowania i rozmowy z córeczką. Zosia na razie jest dość pozytywnie nastawiona. Sama nie pamięta, że nie podobało jej się w żłobku, więc ja też jej nie nastawiam w taki sposób. Chyba obecnie bardziej ja to przeżywam niż ona. Córka jest podekscytowana kupowaniem nowych kapci, worka i piżamki na leżakowanie.
Nie wiemy jeszcze, jak będzie wyglądała sytuacja z wyprawką do przedszkola, ale zakup tych kilku wspomnianych elementów sprawił jej radość. Staram się to wykorzystywać i nastawiać ją pozytywnie, ale ostatnia informacja z przedszkola trochę mnie zmroziła i sprawiła, że zaczęłam się martwić.
Myślałam, że adaptacja wygląda tak, że można do placówki przyjść z dzieckiem, zwiedzić salę, pobawić się razem i zapoznać z nauczycielkami. Tak o adaptacji przedszkolnej opowiadały mi znajome. Byłam pewna, że będziemy mogły przez jakiś tydzień wakacji przychodzić i po trochu się oswajać z otoczeniem. Tymczasem według informacji z placówki spotkanie adaptacyjne odbędzie się jednego dnia i to tylko przez godzinę".
Co to za adaptacja?
"Do końca wakacji jeszcze 2 tygodnie, a adaptację ustalono na ten tydzień. Oznacza to, że po spotkaniu jeszcze przez ponad tydzień 3-latki będą siedziały w domu, bo placówka będzie zamknięta. Oficjalnie rozpoczęcie jest 2 września i od tego dnia można przyprowadzać dzieci. Takim sposobem dzieci całkiem zapomną, że zapoznały się z tym miejscem.
Przewiduję, że na początku września nauczycielki będą miały w sali jeden wielki ryk, a wszystkie nowe przedszkolaki będą smutne, tęskniące i przestraszone. Widzę, że adaptacja to tylko pozostała z nazwy, obecna praktyka przedszkola sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno dobre miejsce dla mojego dziecka" – kończy swój list nasza czytelniczka.
A może masz podobne doświadczenia związane z adaptacją? Albo trafiliście do placówki, która przeprowadza ją w wyjątkowo łagodny sposób, który cię urzekł? Chętnie przeczytam o waszych doświadczeniach związanych z rozpoczęciem przedszkola: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub na skrzynce redakcyjnej: mamadu@natemat.pl.