"Dziś mają po 8, 9, nawet 10 lat, a na słowo 'nie' reagują jak 3-latki. Coś chyba poszło nie tak" – zauważa Milena, która była świadkiem pewnej sytuacji w sklepie. Jej zdaniem to pokazuje, do czego doprowadziły współczesne metody wychowawcze. Czyżby całe to pokolenie miało być "zepsute"?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Byłam na zakupach, gdy moją uwagę zwrócił podniesiony głos chłopca. 10-latek trzymał w ręku jakąś zabawkę. Niby nie krzyczał, ale jakby pojękiwał i zawodził, jakby miał się zaraz popłakać. Trzymał kurczowo małe pudełeczko, mówiąc do mamy, że nie wyjdzie bez niego ze sklepu. Tupał nogą i całym sobą wyrażał ogromne niezadowolenie. Mama spokojnie próbowała wyjaśnić, że choć ta rzecz jest niewielka, to mimo to zbyt dużo kosztuje. Dziecko jednak nie odpuszczało.
Zachowanie dziecka przykuło uwagę wszystkich wokoło. Z jednej strony nieco współczułam tej kobiecie, wszyscy się na nią gapili, a w dodatku nic, co mówiła, nie trafiało do dziecka. Z drugiej strony niestety naszła mnie przykra refleksja, że najpewniej ta kobieta sama do tego doprowadziła.
Choć nie chciałabym oceniać tej konkretnej mamy, to niestety po dzieciakach w rodzinie czy wśród znajomych widzę, żepokoleniu alfa od maleńkiego nikt nigdy niczego nie odmawiał. Nie wiem, czy to kwestia tego, że za naszych czasów nie było tyle rzeczy w sklepach, a i ceny bywały zbyt wysokie?
To tylko drobiazg
Pamiętam, gdy kiedyś szwagier opowiadał, że moja chrześnica podczas każdej wizyty w sklepie może 'kupić' sobie jedną rzecz. Tego dnia, choć mogła wybrać dosłownie wszystko, to sięgnęła po cukierki za 2 zł. Szczycił się, że jest taka mądra. Ja się z kolei zastanawiałam, po co w ogóle ją uczą, że za każdym razem będą jej coś kupować.
Koleżanka z kolei na zakupach zawsze najpierw zaliczała dział z zabawkami. Córeczka wybierała sobie pluszaka, którym się bawiła, jeżdżąc po całym sklepie, pod koniec zakupów znajoma odkładała go na półkę. Z czasem kilkulatka zaczęła walczyć o to, co wybrała na początku zakupów i wyjście bez zabawki już nie było takie proste. Jednak, zamiast zmienić ten nawyk, często ulegała, kupując kolejną niewielką zabawkę.
To rozpieszczone pokolenie
Od lat widuję to w sklepach i słyszę w opowieściach znających: 'to tylko drobiazg', 'coś małego', 'taniego'… Tylko że te maluszki rosną i mają coraz większe potrzeby, ale nawyk 'drobiazgu' wniesionego ze sklepu pozostaje. Po latach spełniania oczekiwań nie rozumieją, co oznacza słowo 'nie', bo przecież nikt do tej pory im nie odmawiał. Może negocjował coś mniejszego, tańszego, ale nigdy nie odmawiał. To zawsze mogła być jedna rzecz. Wiecie, co to oznacza? To, że całe pokolenie jest na maksa rozpieszczone. Nie dziwcie się więc, że robi takie sceny, bo nagle zmieniliście reguły gry".