Lato u dziadków to dla wnuków często beztroska i same przyjemności. Przekonała się o tym Agnieszka, mama 8-latka, który pojechał do jej rodziców na tydzień wakacji. Chłopiec wrócił z wyjazdu z nowymi przyzwyczajeniami, których nie pochwala jego mama.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Agnieszka to mama dwóch chłopców w wieku 15 i 8 lat. Ostatnio młodszy syn był na wakacjach u dziadków, od których wrócił z zaskakującym zwyczajem. Kobieta opowiada jednak najpierw o przyzwyczajeniach, jakie panują w jej domu: "Każda z nas, która ma pod dachem samych mężczyzn, wie, że czasami życie tylko z facetami bywa trudne. Kiedy chłopcy byli mali, każdą wolną chwilę spędzałam na sprzątaniu, bo, krótko mówiąc, nie byli mistrzami czystości.
Udało mi się jednak wypracować system i chłopcy w domu robią naprawdę sporo, odciążając w tym mnie i męża. Pomagają nawet przy prasowaniu, gotowaniu czy ścieraniu kurzu. Byłam zawsze dumna z tego, że są tacy samodzielni i bez proszenia milion razy sami wiedzą, że należy sprzątnąć swój pokój czy załadować zmywarkę. Podpowiadałam znajomym i przyjaciółkom, jak nauczyć tego dzieci, ale wydaje mi się, że kluczem jest przede wszystkim dawanie obowiązków od małego".
Zmiana w zachowaniu
"Teraz niestety w wakacje doszło do przykrej sytuacji, przez którą ich poczucie obowiązku trochę stanęło pod znakiem zapytania, a we mnie wywołało niemałą złość. Chodzi o to, że młodszy syn pojechał na tydzień wakacji do moich rodziców. Mama i tata są już na emeryturze, przeprowadzili się z Warszawy do małego miasteczka na Mazowszu, gdzie hodują pomidory i chodzą z psami na długie spacery do lasu.
Moi synowie lubią do nich jeździć i często dotychczas spędzali u nich wakacje. W tym roku starszy zapowiedział jednak, że nie wybiera się, bo woli spędzić lato z kolegami i na obozie sportowym. Dlatego do dziadków pojechał tylko ten 8-letni syn.
Wrócił i zaczął stawiać warunki dotyczące sprzątania. Od momentu powrotu zaproponował mi już, żebym zaczęła mu płacić wyższe kieszonkowe, bo inaczej przestanie wyrzucać śmieci i odkurzać. Innym razem zaproponował, że za 100 złotych weźmie na siebie umycie samochodu i posprzątanie co tydzień kuwety kota" – wymienia dalej Agnieszka.
"Mnie tak nie dawali pieniędzy"
Mama 8-latka jest zła, ze dziadkowie pozwolili sobie na takie praktyki bez jej wiedzy: "Nie zrozumcie mnie źle, cieszę się, że jest przedsiębiorczy, ale dotychczas podwyższałam mu kieszonkowe niezależnie od domowych obowiązków, które wypełniał w sumie chętnie. Teraz syn nie chce nic w domu robić, jeśli mu za to nie zapłacimy. Okazało się, że to moi rodzice go tego nauczyli.
Babcia proponowała mu zbieranie pomidorów w szklarni wyłącznie za opłatą, a dziadek wcisnął mu 200 zł za to, że pomógł mu w koszeniu trawy. Wydaje mi się, że to nie jest dobra motywacja do pomagania dziadkom, a teraz też przez nich moje dziecko nie chce słyszeć o domowych obowiązkach, jeśli nie dostanie za to pieniędzy. Jestem wściekła, bo jakoś jak ja byłam dzieckiem, to mi rodzice za nic nie płacili, a jeszcze ciągle były awantury, że czegoś w domu nie zrobiłam..." – kończy swój list rozżalona czytelniczka.