W polskich szkołach od września będzie ok. 80 tys. więcej uczniów: to efekt wprowadzenia obowiązku szkolnego dla dzieci z Ukrainy. Nauczyciele będą musieli dostosować się do nowej sytuacji w klasach, co sami określają jako "trudne warunki pracy". Resort edukacji nie zamierza im jednak dać dodatków do pensji z tego tytułu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od 1 września 2024 roku w polskich szkołach może pojawić się nawet do 80 tys. więcej uczniów. Wszystko dlatego, że wtedy wchodzi w życie ustawa o obowiązku szkolnym dla dzieci z Ukrainy, które mieszkają w naszym kraju. Dotychczas wiele dzieci, które uciekły z rodzinami przed wojną, mogło uczyć się hybrydowo lub spełniać obowiązek szkolny zdalnie, ucząc się w szkołach w Ukrainie.
Teraz wszystkie dzieci między 7. a 18. rokiem życia będą miały obowiązek nauki w polskich szkołach, a 6-latki będzie obowiązywało roczne przygotowanie do szkoły w zerówkach i grupach przedszkolnych. Ministerstwo Edukacji Narodowej z tego powodu zwiększyło limity w klasach i grupach przedszkolnych – teraz w klasach 1-3 i grupach 6-latków będzie mogło być aż 29 dzieci.
W starszych klasach szkół podstawowych oraz szkołach średnich limitów nie wyznaczono. MEN swoją decyzję argumentuje włączeniem dzieci ukraińskich do polskiego systemu, zapewnieniem im edukacji i bezpieczeństwa. Równocześnie nie ma jeszcze oficjalnych rozporządzeń dotyczących tego, jak ma wyglądać praca w powiększonych klasach i z dziećmi, które nie miały styczności z polskim systemem edukacji.
Mimo że Rządowe Centrum Legislacji przygotowało projekt rozporządzenia, dyrektorzy szkół i nauczyciele na razie nie wiedzą, jak w praktyce będzie wyglądało prowadzenie lekcji z dziećmi, które nagle będą wrzucone do polskiej szkoły. Są plany o dodatkowych zajęciach wyrównawczych i stworzeniu oddziałów przygotowawczych, ale nic nie jest jeszcze oficjalnie zatwierdzone.
Trudniejsze warunki pracy nauczycieli
Nauczyciele obawiają się o utrudnioną pracę i dzielenie uwagi między uczniów dotychczas chodzących do szkoły, a tych, którzy będą wymagali adaptacji i wprowadzenia do polskiej edukacji. Wielu pedagogów jest zdania, że uczniowie, którzy teraz nagle będą mieli obowiązek szkolny, nie będą nawet dobrze znali języka polskiego, co oznacza dla pedagogów trudne warunki pracy.
MEN z tego powodu zorganizuje oddziały przygotowawcze, ale nie przewiduje z tytułu utrudnionych warunków pracy dodatkowego wynagrodzenia dla nauczycieli. Resort edukacji przekaże samorządom środki na organizację edukacji dzieci uchodźczych, ale o podwyższeniu płac nauczycielskich nie ma mowy. Nawet jeśli pedagog będzie musiał prowadzić dodatkowo lekcje wyrównawcze z dziećmi z Ukrainy.
Pieniądze rządowe zostaną przeznaczone m.in. na opracowanie materiałów i szkolenia nauczycieli oraz wsparcie psychologiczne dla nowych uczniów. Niestety wsparcie rządowe dla samorządów zaplanowane jest dopiero od 1 stycznia 2025 roku, choć obowiązek szkolny wchodzi już od początku najbliższego roku szkolnego. To oznacza, że do końca tego roku placówki edukacyjne, nauczyciele i uczniowie będą musieli radzić sobie samodzielnie.
Nauczyciele bez dodatków do pensji
W rozmowie z "Portalem Samorządowym" wiceministra edukacji Joanna Mucha przyznała, że MEN nie przewiduje dodatków dla nauczycieli za trudne warunki pracy. Argumentowała tę decyzję tym, że w innych europejskich krajach migracja również jest widoczna i nikt im nie dopłaca za uczniów mówiących innymi językami.
– Nie rozumiem tego argumentu. Uważam, że jest absolutnie nietrafiony. Nauczyciele niemieccy pracują z polskimi dziećmi i nie mają za to żadnych dodatków. Nauczyciele francuscy pracują z dziećmi niemieckimi, które się przeniosły do Francji i też nie otrzymują za to dodatkowego wynagrodzenia. Migracja i to, że jesteśmy coraz bardziej mobilni, jest zjawiskiem normalnym w naszych czasach. Musimy sobie z tego zdawać sprawę – tłumaczyła w wywiadzie.
Dodała też, że w szkołach pojawią się asystenci międzykulturowi, którzy będą wspierać uczniów i nauczycieli i to oni będą czasami łącznikami, jeśli dzieci nie będą dobrze znały języka polskiego.