Ani od porcji frytek, nuggetsów z kurczaka i kilku maczanych świderków. Daria, mama dwóch dziewczynek w wieku przedszkolnym, apeluje do rodziców, by w czasie wakacji nieco odpuścili jedzeniowy rygor. Jej zdaniem budowanie zdrowych nawyków żywieniowych to coś więcej niż zakazy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Był u Was na Facebooku artykuł o tym, że pani doktor skrytykowała jedzenie nad morzem. Ja rozumiem, że to lekarz i nawet to dobrze, że zwraca uwagę na dietę, bo wielu lekarzy woli dawać leki, niż zapytać, jak pacjent je. Tylko mnie się tak jakby wydaje, że no bez przesady.
Surowe zakazy nie działają
Zaznaczę od razu, że nie jestem dietetykiem, ale wydaje mi się, że nie trzeba być dietetykiem, żeby wiedzieć, że najważniejszy jest umiar, a surowe zakazy i nakazy nic dobrego nie przyniosą, nikomu. Tak samo jest z dziećmi. Jak się im zabrania wszystkiego i chowa pod jakimś kloszem, żeby przypadkiem słodyczy czy chipsów nie poznały, to potem dzieci się na to rzucą jak wygłodniałe wilki.
Więc ja piszę z takim apelem do rodziców: pozwólcie na wakacjach zjeść dzieciom te frytki, tego gofra albo pączka. Albo tego loda czy co tam wasze dzieci lubią najbardziej. Jeśli wasze dzieci na co dzień jedzą w miarę zdrowo, to ten gofr czy te frytki z frytury naprawdę nie sprawią, że one nagle przestaną jeść całą resztę.
Albo inna sprawa. Ja najbardziej nie lubię tych mamusiek, które tak się chwalą, że ich dzieci to nigdy nie jedzą słodyczy, nigdy nie jadły białej buły z Nutellą, jako przekąska to tylko owoce, do tego woda, zero gazowanego, zero paluszków rybnych albo nuggetsów. No panie, proszę, czy wy się musicie dowartościować jakoś? Oczekujecie medalu?
Nie krytykujcie innych mam
Śmieszy mnie to straszliwie, bo dzieciaki są różne, mamy są różne, a to, że jakieś dziecko nie lubi brokułów, a inne uwielbia, to to nie znaczy, że się medal należy. Wasze dzieci się nie pochorują, jeśli na wakacjach trochę im poluzujecie. Jeśli mają jakieś uczulenia, to nie oczywiście, ale nie zakazujcie im wszystkiego. Jeśli same z siebie wolą rybkę na parze czy warzywka, to super. Ale jeśli chcą coś mniej zdrowego, to nie róbcie afery, bo to się obróci przeciwko wam.
Taki jedzeniowy terroryzm sprawi, że wasze dzieci będą się rzucać na rzeczy u kolegów albo u dziadków. Albo jak same dostaną kieszonkowe, to będą ukrywać, co kupują za to, a będą kupować takie rzeczy, których zabranialiście im normalnie na co dzień. Mam dwie córki i staram się, żeby jadły zdrowo, ale pozwalam i czasem na kolorowe płatki na mleku, na frytki z piekarnika, na kupne pierożki albo jakieś żelki. To część życia i część dzieciństwa, więc nie zabierajcie tego swoim dzieciom".
Zgadzacie się z opinią Darii? A może macie inne zdanie? Dajcie znać, napiszcie do mnie na adres hanna.szczesiak@mamadu.pl albo na naszą redakcyjną skrzynkę mamadu@natemat.pl.