"Jak wielu mężczyzn, mój mąż jest fanem piłki nożnej. Niby nic nadzwyczajnego: czasem obejrzy jakiś mecz w domu lub umówi się z kolegami. Do tej pory jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało, ale przez Euro od ponad dwóch tygodni doprowadza mnie do szału.
Mamy dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym i oboje pracujemy zawodowo. Zazwyczaj dzielimy się obowiązkami, jednak odkąd zaczęły się mistrzostwa, mój mąż totalnie wylogował się z naszego życia rodzinnego. Mecze są popołudniami i w zasadzie zaraz, gdy wszyscy wracamy do domu, on zasiada przed telewizorem lub wychodzi na spotkanie z kolegami. Nie obchodzi go nic, nic też ze mną nie ustala.
Ja nie śledzę harmonogramu rozgrywek i planuję różne rzeczy niezależnie. Potem słyszę, że on czegoś nie może: 'bo mecz'. Nic innego się nie liczy.
Nieustannie się sprzeczamy. On uważa, że to kilka tygodni raz na cztery lata i ma prawo do takiego intensywnego relaksu. Owszem nie musi mnie pytać przecież o zgodę, by sobie obejrzeć mecz czy wyjść z kolegami, ale wkurza mnie jednak, że zupełnie nie dostrzega tego, że przez to cały dom jest tylko na mojej głowie.
Sama jestem zmęczona po pracy, ale muszę jeszcze ogarnąć dzieci: kolacja, kąpiel i usypianie. Czepiam się? Owszem. Bo jestem przemęczona. Gadanie, że po Euro ja sobie mogę zrobić taki maraton wolnych wieczorów, wcale nie jest rozwiązaniem. Bo po pierwsze ja nie muszę każdego dnia wychodzić z domu i nie będę tego robiła, by coś udowodnić. Po drugie to tak nie działa, że sobie wybieramy, kiedy nam pasuje nagle przestać być rodzicem, bo mamy inny pomysł na życie.
Nie dość, że wszystko ogarniam, to jeszcze słyszę, że mogłabym się zainteresować choćby meczami Polski. Jestem w pełni za tym, by każdy z nas miał coś, co lubi, jakieś hobby i zajęcie, które go relaksuje, ale nie może dziać się to kosztem partnera i dzieci. Tymczasem jak zaczynają się jakieś ulubione rozgrywki, panowie mają swoje priorytety i koniec. Rodzina może poczekać, bo to 'tylko' kilka meczów? Nie sądzę".
A jak u was w domu? Euro zaburzyło domowy rytm i podział rodzicielskich obowiązków? Przeszkadza wam to, a może wręcz przeciwnie: całą rodziną śledzicie rozgrywki?