"Bycie opiekunem na wycieczce szkolnej, szczególnie takiej z nocowaniem jawi mi się jako mój osobisty obraz piekła... Podziwiam każdego nauczyciela, który na takie jeździ…", napisała użytkowniczka platformy X. Ty też będziesz ich podziwiać po tym, jak przeczytasz, z czym muszą się mierzyć podczas takich wyjazdów. A nawet z kim: z naszymi "bąbelkami" najukochańszymi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wycieczki szkolne już od pewnego czasu nie mają dobrej prasy. Przede wszystkim dlatego, że są drogie. Nie brakuje też opinii krytycznych pod adresem nauczycieli: że nie chcą jeździć na wycieczki, nie chce im się wymyślać ciekawych programów, wypoczywają i zwiedzają za darmo.
W tym miesiącu w dyskusji na temat szkolnych wyjazdów pojawił się jeszcze jeden głos, dotychczas wygodnie pomijany – wynagrodzenie nauczycieli biorących w nich udział. To reakcja m.in. na zapowiedź programu "Podróże z klasą", w ramach którego wyjazdy szkolne, nawet kilkudniowe, mają być finansowane przez MEN, o ile w ich programie znajdą się wydarzenia kulturalne: wizyty w muzeach, centrach nauki, teatrach.
Na zwołanej 10 czerwca konferencji prasowej Związku Nauczycielstwa Polskiego prezes ZNP Sławomir Broniarz i wiceprezeska Urszula Woźniak mówili o łamaniu praw pracowniczych nauczycieli wyjeżdżających na wycieczki w rolach opiekunów. Pedagodzy mają otrzymywać zaniżone wynagrodzenie, nie są również przestrzegane normy dotyczące dobowego i tygodniowego czasu pracy.
Wycieczka z piekła rodem
Teraz do publicznego dyskursu na temat udziału nauczycieli w wycieczkach klasowych dołączyła nauczycielka publikująca na X (dawniej Twitter) jako Jud_czyta. Jej wpis i komentarze pozostawione pod nim mogą otworzyć oczy tym rodzicom, którzy krytykują nauczycieli niepalących się do wyjazdów na wycieczki. Czy naprawdę trudno im się dziwić, jeśli podczas wycieczek mają do czynienia z zachowaniami takimi, jak te opisane przez Jud_czyta i jej followersów?
"Moja ostatnia wycieczka klasowa wygląda tak, że o 19 wróciłam do domu absolutnie wykończona. Jedno dziecko zabrało do Łodzi naklejkę 'Żydzi z Polski won', żeby ją gdzieś zostawić. Czterech chłopców spóźniło się w zoo na miejsce zbiórki i w końcu dotarli bez żadnego Przepraszam", rozpoczyna swój wpis nauczycielka [pisownia cytatów oryg. – przyp. red.]. A to i tak jeszcze nic takiego.
"Zwracania uwagi o chodzenie w parach, ustępowanie miejsca na chodniku innym, zapinanie pasów w autobusie nie zliczę. Część osób na pytanie przewodnika, co najbardziej im się podobało powiedzieli: Żabka. W tej Żabce jeden chłopak kupił Pikolo i pił je z gwinta".
"Najgorsze zło"
O tym, że jej doświadczenia nie są odosobnione, dobitnie świadczą komentarze innych nauczycieli pozostawione pod postem:
"Parę lat temu, przed pandemią, prawie całą noc na wycieczce trzymałam za rączkę jedenastolatkę, która wyła, że chce do mamy i spać we własnym łóżku".
"Tak, takie rzeczy też miałam. Plus gorączki, wymioty, złamane ręce. Marzę o takim relaksie".
"Tak, najgorsze zło. Uwielbiam jeszcze usłyszeć, że jak to nie płacę za wyjazd. Chętnie dopłacę, żeby nie jechać".
"U mnie lepiej to wyglądało. Proszę Pana tabletki rano nie zabrałem, Tigerka sobie wypiłem, do tego 1L coli i czuję się świetnie... także można się domyślić co wyprawiał w zoo".
"Sytuacja z końcówki maja. Dziewczynka nagle zaczyna się dziwnie zachowywać. 'Odlatuje', chociaż nie dochodzi do upadku. Koleżanki decydują się na wezwanie pogotowia. Co się okazuje? Dziecko cierpi na padaczkę, ale rodzice nie raczyli poinformować opiekunów".
"Nie wiadomo co gorsze, podstawówka czy liceum na wycieczkach ;-) U tych drugich może (może!) nie ma problemów pierwszych, ale trzeba potem tłumaczyć się w nocy strażakom, gdy przyjadą, bo młodzież paliła w pokoju i myślała, że powieszona na czujniku skarpeta wystarczy (sic!)...".
Relaks? Bezczelność!
Może następnym razem, zanim zaczniemy kręcić nosami, że nauczycielce naszego "bąbelka" znowu "się nie chce" jechać na wycieczkę, przypomnimy sobie słowa napisane przez Jud_czyta. Nauczycielka w podsumowaniu pisze: "Wycieczka dla nas nie jest rozrywką. Jest ciężką pracą, dużo cięższą niż lekcje. Oczy dookoła głowy i ogromna odpowiedzialność. Nie mam nic przeciwko 1dniowym. Ale oczekiwanie, że będziemy to robić przez kilka dni bez dodatkowego wynagrodzenia, bo to relaks, to bezczelność".
Krytykowanie nauczycieli, że tego nie chcą robić, także. Plus kompletny brak zrozumienia, tak jak w tym wpisie pozostawionym przez internautę pod wpisem Jud_czyta: "Jezu, ale Pani nie lubi tej pracy. Wycieczki to sposób na integrację klasy, który później procentuje lepszą atmosferą i wynikami (zintegrowany zespół efektywniej pracuje). Odmawiając dzieciom wycieczek, krzywdzi je Pani".
Jesteś nauczycielem? Napisz do mnie o swoich doświadczeniach z wycieczkami szkolnymi: karolina.stepniewska@mamadu.pl.