Czy współczesne dzieci są już tak zanurzone w technologiach i wygodnym życiu, że będą niezadowolone z biwaku pod gwiazdami i spania w namiocie? Nasza czytelniczka opowiedziała o swoim zawodzie reakcją dzieci, gdy zabrała je pod namiot. Mam w tej kwestii trochę inne zdanie: uważam, że za brak entuzjazmu dziewczynek odpowiedzialna jest ich matka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niedawno w naszym portalu opublikowaliśmy list czytelniczki, w którym kobieta opowiadała, jak zabrała dzieci na biwak pod namiot. Miała gorzką refleksję o tym, że współczesne pokolenie dzieci jest wychowane w zbytnich luksusach, wszystko ma podstawione pod nos i nie może żyć bez technologii. Postanowiłam podzielić się swoją perspektywą w tej kwestii, szczególnie że temat biwakowania jest bliski moim dzieciom i mam własne doświadczenia – zupełnie różne od tych opowiedzianych przez mamę dwóch dziewczynek.
Po przeczytaniu wspomnianego listu miałam poczucie, że postawa dzieci, które były zniesmaczone i znudzone biwakiem z rodzicami, wynika przede wszystkim z ich wychowania i codziennej rutyny tej rodziny. Jasne, autorka wiadomości przyznała, że jako dziecko uwielbiała nocowanki pod namiotem, ale ona wychowała się w trochę innych czasach, kiedy technologie nie otaczały nas ze wszystkich stron i jeżdżenie z rodziną czy znajomymi pod namioty było naturalnym sposobem na odpoczynek na łonie natury.
Kobieta była zawiedziona tym, że jej córki są znudzone, chcą się umyć w łazience i tęsknią nie tylko za telewizorem, ale również za np. elektrycznymi szczoteczkami do zębów. Czytałam to wszystko z lekkim uśmiechem na ustach, ponieważ mam zupełnie inne doświadczenia, jeśli chodzi o spanie w namiocie. Tzn. też jako dziecko jeździłam z rodzicami pod namiot, a potem w wakacje razem z koleżankami umawiałyśmy się na nocowanie w naszych przydomowych ogrodach. Dziś jako dorosła kobieta wspominam to jako miły element dzieciństwa.
Wiele zależy od nastawienia
Tak jak wspomniana mama, chciałam pokazać taki sposób spędzenia czasu na łonie przyrody swoim dzieciom, ale było mi o tyle łatwiej, że mój mąż wędkarz regularnie spędza latem noce nad rzeką. Mamy więc w domu naprawdę dobrej jakości sprzęt biwakowy, który niesamowicie podnosi komfort takiej wyprawy, co pewnie też wpływa na moją perspektywę.
Jako osoba ceniąca sobie komfort, mogę wyspać się na wygodnym materacu, zjeść posiłek przy kempingowym stoliku, który jest porządnie wykonany i np. nie chybocze się przy każdym ruchu. Wydaje mi się przede wszystkim, że tu chodzi nie o sytuację, która działa się teraz, a o wszystkie wcześniejsze lata, podczas których kobieta wychowała córki w realiach, które były dla nich wygodne.
Prawda jest taka, że bez takich udogodnień jak elektryczne szczoteczki, ciepłe tosty czy zmywarka myjąca naczynia, da się żyć. Moje dzieci, które przecież też wychowują się w 2024 roku i mają w domu dużo udogodnień, świetnie odnajdują się w takim biwakowym klimacie.
Uwielbiają jeździć pod namiot, nie mogą się doczekać, aż zapadnie zmrok, żeby rozpalić ognisko, liczyć gwiazdy na niebie i móc pójść spać w namiocie. Dzieci po prostu lubią takie rzeczy. Starszy syn pierwszy raz pojechał z tatą na taką wyprawę, gdy miał 3 lata i do dziś opowiada, że to były jego najlepsze wakacje w życiu, choć tak naprawdę spędził wtedy niecałe 24 godziny z tatą nad rzeką oddaloną od naszego domu o jakieś 20 km.
Wychowujecie wygodnisiów
Myślę, że dużo tu zależy od wychowania w ogóle. Być może tamta mama nie umiała zarazić swoich córek entuzjazmem, bo sama miała w głowie obraz biwakowania wyłącznie z czasów dzieciństwa. Może nie umiała we współczesnych realiach pokazać córkom, że biwak może być fajnym sposobem na odpoczynek od pędzącego świata. Też nie jestem ogromną fanką spania pod namiotem, bo kocham swoje wygodne łóżko i zazwyczaj nie umiem usnąć bez wieczornego prysznica.
Ale od czasu do czasu robię taki wyjątek dla dzieci, które uwielbiają taki rodzaj aktywności. Nie zgodzę się więc z tezą, że współczesne pokolenie nie zna życia, bo nie umie się odnaleźć na biwaku w środku dziczy. Śmiem twierdzić, że to zależy jednak od rodziców. Nie mówię tu o wychowaniu wyłącznie w luksusie, bo uważam, że jeśli ktoś jeździ na drogie wakacje zagraniczne do hotelu z basenem, też może świetnie bawić się pod namiotem w lesie i ma prawo do obu rodzajów odpoczynku.
Kluczem jest chyba tylko to, czy uczymy nasze dzieci wdzięczności, uważności i cieszenia się z prostych rozrywek. No i niestety, jak komuś przeszkadza twardy materac czy brak zmywarki, to nie ma takiej siły, że nagle stanie się entuzjastą biwakowania. Niemniej jednak polecam biwakowanie z dziećmi wszystkim rodzicom. Nie widziałam na twarzach moich dzieci piękniejszego uśmiechu niż ten, kiedy po nocy spędzonej w namiocie zjadły na śniadanie kanapki i poszły ganiać z patykami na pobliskiej łące.