Niektórzy rodzice popierają kupowanie nauczycielom prezentów na zakończenie roku. Jednak są i tacy, którzy są temu przeciwni. Zdaniem części pensja w zupełności wystarczy. Nauczyciele nie domagają się upominków, a niektórzy wręcz twierdzą, że nawet drobny prezent wprawia w zakłopotanie. Nie każdy ma takie podejście (a szkoda!). Są tacy, którzy mają konkretne wymagania dotyczące prezentu. Jak się okazuje, mają ku temu powody.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Choć nie ma obowiązku wręczania nauczycielom prezentów, to przyjęło się, że wypada. W taki sposób dziękujemy im za pracę i trud, jakie włożyli w wychowanie i edukację naszych dzieci. Chcemy wyrazić wdzięczność i pokazać, że doceniamy zaangażowanie. Organizujemy składki, kupujemy biżuterię lub wręczamy vouchery. Jesteśmy przekonane, że sprawimy przyjemność, a tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, jakie mogą być tego konsekwencje.
Upominek czy kosztowny prezent?
Dyskusje trwają już od kilku dni. Sama w nich uczestniczę. Na grupie klasowej mojego syna naradom nie ma końca. W pierwszej kolejności ustalaliśmy wysokość składki, teraz nie możemy dojść do porozumienia w związku z upominkiem. Część jest za biżuterią, inni proponują voucher, a jeszcze kolejni pióro ze specjalnym grawerem. Jedna z mam chciała kupić skórzaną torebkę, ale jej pomysł został przegłosowany.
Podczas jednego ze spotkań z koleżankami poruszyłam temat prezentów i usłyszałam coś, czego się zupełnie nie spodziewałam.
Koncert życzeń
– To, co wymyśliła wychowawczyni mojej córki, to jest dopiero hit. Poprosiła uczniów, by w tym roku nie kupowali jej kosztownej biżuterii. Zasugerowała kwiatek w doniczce, czekoladki, albo kawę – opowiada Magda.
"To nie jest koncert życzeń" – pomyślałam w pierwszej chwili.
Magda opowiadała dalej: – Rodzice nie kryli swojego zdenerwowania. Przecież to nie jest koncert życzeń. Powinna ucieszyć się i podziękować za każdy upominek. Wybrzydzanie i stawianie wymagań nie są chyba na miejscu. Burzliwa dyskusja nie miała końca. Część to, co powiedziała wychowawczyni, uznała za niestosowne. Niektórzy postanowili przemilczeć, by jeszcze bardziej nie zaostrzać sytuacji. Dopiero jeden z ojców zasugerował, że być może tłem całej sytuacji są kwestie prawne.
Grzywna
Wróciłam do domu i zaczęłam zgłębiać temat. "Jakie kwestie prawne?" – myślałam.
Znalazłam. Prezenty typu biżuteria, vouchery, bony do SPA przez prokuraturę mogą zostać potraktowane jako łapówka.
"Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 – czytamy na stronie statystyka.policja.pl
Przepis ten dotyczy także nauczycieli szkolnych. I choć nie słyszałam, by prokuratura postawiła nauczycielowi, który dostał od uczniów upominek, zarzuty, to przyznaję, lepiej nie ryzykować.
W pierwszej chwili prośbę wychowawczyni uznałam za niestosowną. Teraz, kiedy przypuszczam, czym była podyktowana, uważam, że miała rację.
Oburzenie
Słyszałam też kiedyś o sytuacji, w której nauczycielka nie chciała przyjąć kosztownego prezentu na koniec roku. Rodzice nie kryli swojego oburzenia. Byli zniesmaczeni, niektórzy nawet się obrazili. Zarzucali jej niestosowne zachowanie i brak wdzięczności.
Zaczęło się przekrzykiwanie i nie dali nauczycielce dojść do słowa. Koniec końców prezent zostawili na biurku i wyszli z klasy. Niesmak pozostał. Przypuszczam, że i w tym przypadku nauczycielka była świadoma konsekwencji przyjęcia kosztownego upominku. Nie chciała ryzykować.