Mamy maj i sezon komunijny w pełni. Jednym z tematów, który wzbudza sporo emocji, jest obecność alkoholu na takiej uroczystości. Wiele osób podkreśla, że chodzi o sakrament, a obiad dla rodziny to jedynie dodatek. Ze względu na charakter uroczystości alkohol nie jest czymś, co powinno być obecne na stole. Coraz więcej osób uważa także, że na imprezach dla dzieci po prostu nie powinno być alkoholu. Jednak w polskiej mentalności nadal to niemały problem, o czym przekonała się Iwona.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W ubiegły weekend mój syn przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej. Jesteśmy ludźmi wierzącymi i było dla nas to ważne duchowe przeżycie, a także okazja do dużego rodzinnego spotkania. Gdy planowałam przyjęcie, nie miałam wątpliwości, że alkohol w ogóle nie pojawi się na stole.
Miało być spokojnie
Nie jestem jakąś olbrzymią przeciwniczką picia przy dzieciach i nie mam z tym większego problemu, jeśli jest to lampka wina czy drink. Ważny jest umiar ze względu na bezpieczeństwo, ale i atmosferę. Niestety moja rodzina ma dość spory problem w tym temacie. Zarówno moi rodzice, jak i brat piją zbyt dużo. Upijają się na każdej imprezie i często kończy się awanturą. Rozmowy nie pomagają. Są zdania, że jeśli jest okazja, to trzeba się napić i jest wesoło, a ja przesadzam. Uznałam, że nie pozwolę, by zniszczyli tak ważne święto mojemu dziecku. Miało być spokojnie, a i tak mnie zawiedli.
Nigdy na urodzinach dziecka nie stawiam alkoholu, więc i Komunia bez procentów nie powinna nikogo zaskoczyć, jednak rodzina gdzieś tam żartowała o "okazji", by świętować. Ja celowo przemilczałam temat. Nikomu nie muszę się z tego tłumaczyć.
Imprezę organizowaliśmy w lokalu, rozpoczęło się oczywiście od obiadu, były też zimne przekąski, ciasta i tort. Zakładałam, że w miłej atmosferze posiedzimy kilka godzin. Oniemiałam jednak, gdy usłyszałam słowa mojego ojca.
Uznali, że nie mają co robić
Jako organizatorzy, wraz z mężem, cały czas kręciliśmy się po sali, doglądając, by wszystko było ok. Wędrując między gośćmi, przypadkiem usłyszałam, jak mój tata prosi mamę, by dopytała, kiedy będzie w końcu tort, bo chce iść już do domu. Zrobiło mi się przykro, od razu wyczułam, że chodzi właśnie o brak alkoholu. Ich zdaniem, bez procentów to nie impreza i "nie ma po co siedzieć", miałam nadzieję, że jednak na Komunii będzie inaczej. Myliłam się.
Gdy powiedziałam, że tort będzie za jakieś 2 godziny, to powiedzieli, że nie będą czekać i wyszli. Byłam w szoku, a syn miał łzy w oczach. Musiałam okłamać własne dziecko, że babcia się źle poczuła, bo przecież smutna prawda o jego dziadkach jest zbyt drastyczna.
Szczerze mówiąc, na ten moment nie mam ochoty w ogóle się z nimi spotkać. Moim zdaniem mają poważny problem, ale go nie dostrzegają. Są święcie przekonani, że to jest normalne, a to ja wydziwiam".