Niedawno pisałam o klasie, w której dzieci podczas zaliczenia recytacji wiersza mogły wybrać, czy chcą wystąpić publicznie, czy też wolą mówić go tylko przed panią. Na odwagę zebrała się tylko trójka uczniów. Głos w tym temacie postanowiła zabrać pani Anna, emerytowana nauczycielka języka polskiego. To ciekawy punkt widzenia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem emerytowaną nauczycielką języka polskiego od 10 lat. Odchodziłam, gdy jeszcze funkcjonowały gimnazja. Nauka recytacji była jednym z bardzo ważnych elementów mojej pracy. Uczniowie wiedzieli, że muszą wystąpić na środku klasy przy dwóch okolicznościach: gdy będą recytować wiersz i prezentować lekturę, ale to inna historia" – przyznaje pani Anna.
Ważne, by widzieli, po co to robią
"Byłam świadoma, że recytacja na wprost odbiorców to rzecz trudna, ale jednocześnie kształtująca bardzo wiele umiejętności, rozwijająca i dającą uczniowi dużo informacji o samym sobie, między innymi panowania nad własnymi emocjami" – zaznacza nauczycielka i dodaje, że jej uczniowie zawsze mieli bardzo dokładnie wytłumaczone, dlaczego i po co muszą wystąpić na środku klasy. Nauczycielka przyznaje także, że uczyła ich też właściwego odbioru: "Przecież każdy raz był nadawcą, a wielokrotnie odbiorcą komunikatu. Przyjmowali to ze zrozumieniem, nie było problemów".
Pani Anna na recytację przeznaczała całą lekcję i każdy uczeń musiał wystąpić i zmierzyć się z tym wyzwaniem. "Było to coś w rodzaju teatru. Uczniowie z uwagą i zrozumieniem przyjmowali kolejnych 'aktorów', pewnie konfrontując się z nimi. Wielokrotna interpretacja głosowa tekstu literackiego też była przybliżaniem do niego, oswajanie się z nim" – wyjaśnia dziś już emerytowana nauczycielka i z sentymentem przytacza jedną historię.
Nie musi być trudno i nudno
"Pewnego razu, z powodu nieznośnego upału w sali lekcyjnej, wyszliśmy na podwórko szkolne. Ustawiliśmy ławki w cieniu dużych drzew i uczniowie recytowali. Do dzisiaj pamiętam tę lekcję. Słowa Inwokacji 'Pana Tadeusza' na tle szumu wiatru, a w tle szumu samochodów na ulicy brzmiały niezwykle! Zniknął patos, wybrzmiała tęsknota" – wspomina autorka listu.
"Tak, uważam, że trzeba uczyć recytacji, wymagać, nie ulegać obecnym trendom wychowawczym. O uczniów trzeba się troszczyć, a nie rozpieszczać. Jeśli szkoła chce mieć autorytet, to powinna mądrze wyznaczyć swoje zadania. Uczniów trzeba traktować z szacunkiem i wyraźnie ich uświadamiać i uczyć, po co się uczą" – tłumaczy.
Jesteś innego zdania? Czekam na twoją opinię: dominika.bielas@mamadu.pl