mamDu_avatar

List nauczycielki: "Trzeba wymagać, a nie ulegać obecnym trendom wychowawczym"

Dominika Bielas

06 maja 2024, 15:50 · 2 minuty czytania
Niedawno pisałam o klasie, w której dzieci podczas zaliczenia recytacji wiersza mogły wybrać, czy chcą wystąpić publicznie, czy też wolą mówić go tylko przed panią. Na odwagę zebrała się tylko trójka uczniów. Głos w tym temacie postanowiła zabrać pani Anna, emerytowana nauczycielka języka polskiego. To ciekawy punkt widzenia.


List nauczycielki: "Trzeba wymagać, a nie ulegać obecnym trendom wychowawczym"

Dominika Bielas
06 maja 2024, 15:50 • 1 minuta czytania
Niedawno pisałam o klasie, w której dzieci podczas zaliczenia recytacji wiersza mogły wybrać, czy chcą wystąpić publicznie, czy też wolą mówić go tylko przed panią. Na odwagę zebrała się tylko trójka uczniów. Głos w tym temacie postanowiła zabrać pani Anna, emerytowana nauczycielka języka polskiego. To ciekawy punkt widzenia.
Takie wyzwania to świetny trening. fot. Max Fischer, pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Jestem emerytowaną nauczycielką języka polskiego od 10 lat. Odchodziłam, gdy jeszcze funkcjonowały gimnazja. Nauka recytacji była jednym z bardzo ważnych elementów mojej pracy. Uczniowie wiedzieli, że muszą wystąpić na środku klasy przy dwóch okolicznościach: gdy będą recytować wiersz i prezentować lekturę, ale to inna historia" – przyznaje pani Anna.


Ważne, by widzieli, po co to robią

"Byłam świadoma, że recytacja na wprost odbiorców to rzecz trudna, ale jednocześnie kształtująca bardzo wiele umiejętności, rozwijająca i dającą uczniowi dużo informacji o samym sobie, między innymi panowania nad własnymi emocjami" – zaznacza nauczycielka i dodaje, że jej uczniowie zawsze mieli bardzo dokładnie wytłumaczone, dlaczego i po co muszą wystąpić na środku klasy. Nauczycielka przyznaje także, że uczyła ich też właściwego odbioru: "Przecież każdy raz był nadawcą, a wielokrotnie odbiorcą komunikatu. Przyjmowali to ze zrozumieniem, nie było problemów".

Pani Anna na recytację przeznaczała całą lekcję i każdy uczeń musiał wystąpić i zmierzyć się z tym wyzwaniem. "Było to coś w rodzaju teatru. Uczniowie z uwagą i zrozumieniem przyjmowali kolejnych 'aktorów', pewnie konfrontując się z nimi. Wielokrotna interpretacja głosowa tekstu literackiego też była przybliżaniem do niego, oswajanie się z nim" – wyjaśnia dziś już emerytowana nauczycielka i z sentymentem przytacza jedną historię.

Nie musi być trudno i nudno

"Pewnego razu, z powodu nieznośnego upału w sali lekcyjnej, wyszliśmy na podwórko szkolne. Ustawiliśmy ławki w cieniu dużych drzew i uczniowie recytowali. Do dzisiaj pamiętam tę lekcję. Słowa Inwokacji 'Pana Tadeusza' na tle szumu wiatru, a w tle szumu samochodów na ulicy brzmiały niezwykle! Zniknął patos, wybrzmiała tęsknota" – wspomina autorka listu.

"Tak, uważam, że trzeba uczyć recytacji, wymagać, nie ulegać obecnym trendom wychowawczym. O uczniów trzeba się troszczyć, a nie rozpieszczać. Jeśli szkoła chce mieć autorytet, to powinna mądrze wyznaczyć swoje zadania. Uczniów trzeba traktować z szacunkiem i wyraźnie ich uświadamiać i uczyć, po co się uczą" – tłumaczy. 

Czytaj także: https://mamadu.pl/177001,ta-lektura-szkolna-powinna-byc-wycofana-szkola-zabija-milosc-do-ksiazek