Życie rodzinne może przynieść ogrom radości i satysfakcji. Niestety jednocześnie może bardzo obciążać rodziców psychicznie. "Mental load" to pojęcie określające obciążenie psychiczne spowodowane nadmiarem obowiązków związanych z domem, rodziną i codziennymi sprawami. Tego typu obciążenie może doskwierać obojgu rodzicom, ale jednak znacznie częściej odnosi się do kobiet, które zazwyczaj pełnią rolę menedżerek domu i rodziny.
Dr Morgan Cutlip to psycholożka bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Twierdzi, że wie, jak to jest zatracić się w macierzyństwie i jest zdeterminowana pomóc matkom lepiej sobie z tym radzić. Jej ostatni filmik powinna zobaczyć każda mama. Taką radę psycholożka otrzymała od swojej przyjaciółki mieszkającej w Danii. Przekonuje, że dzięki temu łatwiej złapać balans.
Każdy z nas wie, jak wyznaczenie obowiązków dorastającym dzieciakom może być trudne. Zadaniem psycholożki nie musi być to tak dużym wyzwaniem, jeśli zmienimy podejście.
"Daj swojemu dziecku strefę w domu, za którą może odpowiadać. Na przykład nasza córka zajmuje się salonem. Jej zadaniem jest regularne sprawdzanie, co jest nie tak" – radzi psycholożka i dodaje: "To bardzo pomogło im w podejmowaniu inicjatywy i byciu jedną drużyną jako rodzina".
Nie od dziś wiadomo, że Duńczycy podchodzą do wychowania nieco inaczej, a to kolejny dowód, że warto zapoznać się z ich metodami. Powierzanie coraz większej liczba obowiązków w miarę dorastania dziecka jest potrzebne, by nauczyły się nie tylko cennych umiejętności, ale by zrozumiało, że chodzi o nasze wspólne dobro. Psycholożka zachęca jednak, by, zamiast wytyczać bardzo konkretne obowiązki, powierzyć dziecku konkretną przestrzeń.
"Powierzenie dziecku opieki nad wybraną wspólną przestrzenią w domu to wspaniały sposób, aby zachęcić je do obserwowania, kiedy trzeba coś zrobić, robienia tego bez pytania i świadomości, że za wspólne przestrzenie odpowiadają wszyscy" – wyjaśnia dr Cutlip. Ma to nauczyć, że nie dba się tylko o swoje rzeczy. Sprzątanie po kimś jest także ok, bo tak dbamy o nasz wspólny dom.
Nie chodzi o robienie list czy tworzenie dla dzieci porządkowych wytycznych, które nas zadowolą. W innym z filmów psycholożka wyjaśnia, że nadmiar słów jest zbędny, a wręcz działa na naszą niekorzyść. Wystarczy powiedzieć: "Sprawdź, co trzeba poprawić w salonie". Chodzi o to, by zaufać dzieciom i dać im przestrzeń do działania, a także szansę, by samodzielnie zaczęły zauważać, co jest do zrobienia w domu.
Zdaniem specjalistki fakt, że dzieci mają możliwość wyboru tego, co robią, daje im poczucie sprawczości, a nie tego, że ktoś nimi rządzi. "W większości przypadków będą podekscytowane, żeby pokazać ci, co zrobiły" – przekonuje.
Zdaniem specjalistki taki sposób na zaangażowanie dzieci nie tylko odciąża matki psychicznie, ale także pomaga kształtować szczęśliwych, bardziej empatycznych i odnoszących sukcesy młodych ludzi. Co sądzicie o takiej metodzie?