Dziecięca złość ma natężenie huraganu i moc tornada. Nic dziwnego, że kiedy się pojawia, naszym, rodziców, głównym pragnieniem jest, żeby jak najszybciej się skończyła. Łatwo wtedy o błąd. Jak go nie popełnić i co najlepiej zrobić w obliczu targających dzieckiem emocji? Oto co radzi psycholog dziecięcy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Idziesz do sklepu. Zabierasz ze sobą dziecko, bo nie masz komu zostawić go pod opieką. Spieszysz się, marzysz tylko o tym, by jak najszybciej uporać się z zadaniem i znaleźć się z powrotem w domu. Kłopoty zaczynają się już na parkingu. Dziecko zbyt długo gramoli się z samochodu. Potem wraca po zabawkę. Następnie upuszcza ją wprost do kałuży. Chce siku. Chce do automatu z zabawkami. Jeszcze nawet nie doszliście do wózków sklepowych!
A potem jest już tylko gorzej. Ono chce pchać wózek. Chce czekoladę. Chce do alejki z zabawkami. Tam już po prostu leży na podłodze i wrzeszczy, a łzy obficie wypływające z jego oczu mieszają się z brudem posadzki. W tym wszystkim ty – rodzic, który chciał tylko zrobić zakupy. Znasz to?
Bezsilni wobec złości
Niełatwo jest znaleźć w sobie odpowiednie zasoby empatii, by zatrzymać się i pochylić nad gwałtownie wyrażanymi emocjami dziecka. Zamiast jednak im zaprzeczać lub zamiatać je pod dywan, warto skorzystać z rad profesora Sama Wassa, psychologa, eksperta od dziecięcego stresu.
Wass wyjaśnia, że malutkie dzieci nie są w stanie w chwili wzburzenia zareagować na logiczne argumenty, ponieważ ich mózgi nie są jeszcze na tyle dojrzałe. Dlatego w takich sytuacjach, zamiast mówić dziecku, że ma się uspokoić albo że nie ma się o co złościć, najlepiej jest spojrzeć na tę sytuację z perspektywy swojego wzburzonego dziecka.
Rodzic powinien być jak echo: – Skuteczne jest skomentowanie tego, co mówi dziecko. Powtórzenie jego słów, używając jego języka – podpowiada psycholog. Kiedy mamy świadomość tego, co akurat czujemy, łatwiej jest nam sobie z tymi emocjami poradzić. Z dzieckiem jest tak samo.
To przez brak kontroli
Ale nie chodzi o kontrolę rodzica nad dzieckiem – zdaniem psychologa najtrudniejsze jest poczucie, że nie mamy kontroli nad tym, co się dzieje. To tylko zwiększa stres. – Kiedykolwiek o tym pomyślę, zawsze przychodzi mi do głowy myśl: "Mój Boże, biedne dzieci" – mówi prof. Wass. – Ponieważ kiedy jesteś dzieckiem, nie masz kontroli nad tyloma rzeczami w swoim życiu.
Ekspert odnosi się też do dziecięcych histerii w sklepie: – One (dzieci – przyp. red) nie wiedzą, jak długo będą na tych zakupach. To nie był nawet ich wybór, żeby iść na zakupy. Znajdują się w sytuacji, w której kompletnie nie mają kontroli nad tym, co się dzieje – tłumaczy Wass.
– Z mojego doświadczenia wynika, że rodzice bardzo, bardzo rzadko rozumieją, że nikt nie lubi nie mieć kontroli. A życie dzieci często jest jej pozbawione i to je stresuje tak samo mocno jak nas – wyjaśnia. – Moją najlepszą radą dla rodziców jest, żeby częściej próbowali zastanowić się, jak wygląda ten świat z perspektywy ich dzieci.
Mając tę świadomość, łatwiej nam będzie pomóc dziecku rozpoznać i zrozumieć swoje emocje. Kiedy więc następnym razem dziecko urządzi scenę w sklepie, zamiast się złościć i siłą je wyciągać na dwór, możesz powiedzieć: "Widzę, że jesteś zmęczony/zły/masz dość zakupów. To musi być dla ciebie trudne". To pomoże mu się uspokoić, a wtedy możecie ruszyć dalej, rozmawiać o innych rzeczach, i – całkiem prawdopodobnie – dokończyć spokojnie zakupy.