Wspomnienie kreślonych czerwonym długopisem ocen przy kartkówkach czy sprawdzianach u wielu z nas wywołuje ból brzucha. Pamiętam stres, pamiętam poczucie porażki, pamiętam wrażenie, że jestem tylko numerem w dzienniku z rządkiem cyferek przy nazwisku. A przecież można inaczej!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ministra edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała, że wraz z początkiem kwietnia wejdzie w życiu rozporządzenie, zgodnie z którym zadania domowe zostaną zlikwidowane. Szczegóły nie są jeszcze znane, wiadomo jedynie, że nowe wytyczne dotyczące zadawania prac domowych mają obowiązywać w szkołach podstawowych. Choć to pierwszy krok w stronę usprawnienia systemu edukacji, przed obecnym rządem jeszcze długa droga do poprawy tego, co poprzednikom udało się zepsuć.
System oceniania do poprawy
Na razie nie ma planów dotyczących zmian w systemie oceniania, jednak często gdy zadajemy sobie pytanie: "Co nie działa w polskich szkołach?", to właśnie oceny są jedną z pierwszych odpowiedzi przychodzących do głowy.
Z badania przeprowadzonego przez serwis LiveCareer.pl wynika, że aż 71 proc. ankietowanych nie podoba się obecny system oceniania w polskich szkołach. Mimo tego niezadowolenia trudno znaleźć nam alternatywę.
Na pytanie: "Który system oceniania uważasz za najlepszy?" większość i tak wskazuje tradycyjne oceny w skali 1-6. W przypadku klas I-III wyniki badania prezentują się następująco:
system liczbowy – 44 proc.
system opisowy – 44 proc.
system symboliczny (np. znaki i litery) – 12 proc.
Z kolei w przypadku klas IV-VIII szkoły podstawowej:
system liczbowy – 64 proc.
system opisowy – 25 proc.
system symboliczny (np. znaki i litery) – 11 proc.
Być może większość ankietowanych opowiada się za liczbowym systemem oceniania, bo to właśnie z nim mieli styczność w czasie edukacji lub jest on stosowanych w szkołach, do których chodzą ich dzieci. Tymczasem można inaczej.
Jakiś czas temu na X (dawnym Twitterze) pojawił się wpis o tym, jak demotywująco działa na uczniów i uczennice wstawianie do dziennika jedynek z komentarzem: "Następnym razem bardziej się postarasz". Nauczyciele chcą dobrze, wychodzi odwrotnie.
Dzieci i młodzież odczuwają frustrację, złość, a niskie oceny obniżają ich poczucie wartości i nie zachęcają do dalszej nauki. "Jak dostanę 1, to mam wywalone na wszystko z wkurzenia, a jak dostanę minimum 3, to mam chęć do działania" – pisał pod wspomnianym postem jeden z użytkowników X.
Ocena opisowa to komunikat: "Widzę cię"
Alternatywą dla klasycznych ocen w skali 1-6 mogłaby być ocena opisowa. To wiadomość do ucznia, w której nauczyciel wskazuje jego mocne i słabe strony, zwraca uwagę na zachowania, które są warte pochwały, i te, które należy zmienić. Przede wszystkim to jednak komunikat: "Hej, widzę cię, widzę, przez co przechodzisz, z czym się zmagasz, widzę, co ci wychodzi, a co nie. Jestem tu, żeby ci pomóc".
Przykład oceny opisowej zamieściła na profilu Montepolski na Facebooku polonistka Kamila Kukuła, nauczycielka klas IV-VIII w szkole Montessori.
"Na zdjęciu widzicie dwie przykładowe oceny opisowe semestralne. Są one napisane na podstawie moich obserwacji oraz samooceny uczniowskiej. Wielu z Was chciało zobaczyć, jak wyglądają u mnie takie oceny – dlatego je tutaj udostępniam, by mogły trafić one do szerszego grona odbiorców" – pisze Kukuła.
"Uprzedzam komentarze negatywne, z którymi spotykam się zawsze przy publikowaniu tego typu treści: tak, ocena opisowa jest wymagana w mojej szkole i jest to część mojej pracy, za którą pobieram wynagrodzenie. Tak, uczę w klasach nielicznych (najliczniejsza klasa to 10 uczniów). Tak, wierzę, że jest to potrzebne i ważne. To, że ja działam w taki sposób nie oznacza, że Wy musicie. Po prostu pokazuję przykład moich praktyk. Być może dla kogoś będą one inspiracją" – dodaje (pisownia oryginalna – przyp. red.).
Zgodnie z Prawem oświatowym obowiązek wystawiania ocen w formie stopni dotyczy wyłącznie ocen klasyfikacyjnych na koniec roku szkolnego. Sposób, w jaki nauczyciele będą oceniać postępy uczniów, zależy zatem od przepisów w statucie konkretnej placówki. Choć przyjęło się, że oceny opisowe występują wyłącznie w najmłodszych klasach, nie jest to reguła – co pokazuje przykład Kamili Kukuły.