W połowie maja uczniowie klas ósmych przystąpią do egzaminów, które będą trwały trzy dni. Niektórzy rodzice już zaczęli się dowiadywać, czy podczas ich trwania pozostałe dzieci będą miały zajęcia dydaktyczne. Jak się okazuje, w jednej ze szkół lekcje się nie odbędą, co bardzo nie spodobało się rodzicom. Domyślamy się, że podobnie będzie w innych placówkach.
"To nasza pierwsza przygoda ze szkołą. Dopiero przecieramy szlaki, wszystkiego się uczymy, dowiadujemy. Moja córka w tym roku poszła do pierwszej klasy, więcej dzieci nie mam, a więc nie mam też żadnego doświadczenia. Przeglądając ostatnio kalendarz szkolny, zauważyłam trzy dni w połowie maja zaznaczone na kolor czerwony. Egzaminy ósmoklasistów – było napisane.
Choć to dopiero za kilka tygodni, postanowiłam zawczasu dowiedzieć się, jak to wszystko wygląda. Próbowałam podpytać innych rodziców, ale nie potrafili udzielić mi konkretnej odpowiedzi. Jedni twierdzili, że lekcje powinny się odbyć, inni przypuszczali, że zostaną odwołane. Wielki miszmasz, żadnych konkretów. Zapytam wychowawczynię, pomyślałam. Jednak ta najpierw musiała się upewnić, nie chciała rzucać słów na wiatr. Miała zapytać dyrekcji i dać znać. Słowa dotrzymała.
Kilka dni temu wychowawczyni wysłała wiadomość w Librusie, z której jednoznacznie wynikało, że podczas egzaminów ósmoklasistów cała szkoła ma odwołane lekcje. Nie będę udawać, że się ucieszyłam, bo to byłoby kłamstwo. Najpierw trochę nie chciało mi się wierzyć, przecież egzaminy będą zapewne odbywały się w sali gimnastycznej. To nie koliduje z prowadzeniem lekcji w innych klasach. Niestety, okazało się, że to prawda, nie ma tutaj mowy o żadnej pomyłce. To nie jeden, nie dwa, a aż trzy dni wolnego".
Czytelniczka nie kryje oburzenia i zastanawia się, kto zaopiekuje się jej dzieckiem wówczas, gdy szkoła dla niego będzie zamknięta. Jedni dziadkowie jeszcze pracują, drudzy nie są w stanie pomóc (ze względów zdrowotnych). Zarówno ona jak i mąż na urlop w tym czasie nie mają co liczyć. Wspomina o wyjeździe służbowym, ważnej, zapowiedzianej już od kilku tygodni kontroli.
"Znów muszę kombinować jak koń pod górę. Niestety nie widzę żadnego rozwiązania. Mąż przez cały tydzień będzie za granicą, a ja muszę stawić się w pracy"– pisze czytelniczka.
"Widzę, że często dziadkowie lub starsze rodzeństwo przyprowadzają, lub odbierają dzieci ze szkoły. Zazdroszczę, że tak wielu rodziców może liczyć na wsparcie rodziny. My tutaj nie mamy nikogo, kogo moglibyśmy poprosić o pomoc. Razem z mężem jesteśmy jedynakami, także na wujków czy ciocie nie mamy co liczyć.
Szkoła postawiła mnie w sytuacji, z której nie mam żadnego wyjścia. Może świetlica? – pomyślałam. Niestety, póki co nie wiadomo, czy będzie otwarta. Informacja ma zostać przekazana później. I co w takiej sytuacji, mam zostawić córkę samą w domu? Nigdy nie zostawała dłużej niż na 5 minut, kiedy to szybko biegłam do pobliskiej piekarni. Teraz byłaby aż około 9 godzin bez niczyjej opieki.
Oczywiście mogę poprosić dziadków, by do niej dzwonili, dowiadywali się, czy wszystko w porządku. Sama też bym w miarę możliwości kontrolowała, co się tam dzieje, ale czy to wystarczy? No jestem wściekła!".
Nie wiem, co zrobiłabym na miejscu naszej czytelniczki. Sytuacja wydaje się być beznadziejna. Może wynajęcie opiekunki byłoby najrozsądniejszym rozwiązaniem? Bo zostawienie 8-letniego dziecka samego w domu nie jest chyba najlepszym pomysłem. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Warto jednak pamiętać, że obowiązkiem szkoły jest zapewnienie dzieciom zajęć opiekuńczo – wychowawczych. Świetlica podczas egzaminów ósmoklasisty powinna być otwarta dla uczniów z młodszych klas. Niestety, istnieje pewien wyjątek. Jeśli szkoła zdecyduje się na wykorzystanie dni dyrektorskich, świetlica będzie zamknięta.