To miły zwyczaj spotkać się przy wspólnym stole, ale koszty zorganizowania przyjęcia komunijnego zwalają z nóg. Rozwiązaniem może być pożyczka lub całkowita rezygnacja z przyjęcia. Czy tak ciężko zrozumieć decyzję rodziców? Okazuje się, że tak. "Krewni uważają, że wiedziałam od dawna o Komunii i powinnam to lepiej sobie zaplanować. Czują się urażeni moją decyzją" – skarży się Sylwia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem osobą wierzącą. Choć w kościele raczej bywamy, niż regularnie chodzimy, to chcę, by moje dziecko poszło do Pierwszej Komunii Świętej. Zawsze niby było oczywiste, że z tej okazji także wyprawimy córce przyjęcie. Zmieniłam jednak zdanie, a moja rodzina nie rozumie moich argumentów.
Kogo na to stać?
Mamy wielu bliskich krewnych i w najbardziej okrojonym składzie to aż 30 gości. Niestety nie jestem w stanie pomieścić tylu osób w naszym mieszkaniu. Nie mam także innej opcji lokalowej, została więc restauracja. W czerwcu ubiegłego roku proboszcz podał nam datę Komunii. Myśląc, że to sporo czasu za knajpą zaczęłam się oglądać dopiero pod koniec wakacji i to był mój pierwszy błąd.
W wielu miejscach usłyszałam, że już dawno nie ma terminów. Tam, gdzie jeszcze były, ceny powalały. 230-250 zł – słyszałam w słuchawce, ale na miejscu okazywało się, że trzeba będzie jeszcze dopłacić za ciasto, tort, napoje… To by oznaczało wydatek jakichś 8-9 tysięcy za wyprawienie przyjęcia i to bez żadnego wydziwiania, a gdzie reszta?
Koszty mnie przerosły
Sama sukienka do Komunii to koszt 450 zł (to nie mój wymysł, a model odgórnie narzucony), do tego dodatki, buty, nasze ubrania, opłaty w kościele. Gdy zaczęłam to wszystko sumować, okazało się, że muszę zaplanować w domowym budżecie jakieś kilkanaście tysięcy złotych za imprezę komunijną, która trwa godzinę w kościele, a potem co najwyżej cztery w knajpie.
Przecież za takie pieniądze cała nasza rodzina może wyjechać na tydzień wakacji za granicą i to w naprawdę fajnym standardzie lub mogę dzieciom zrobić remont pokoju i do tego jeszcze dokupić fajny sprzęt. Jest cała masa rzeczy, w które mogę zainwestować. Uznałam, że nie wydam prawie 10 tys. na to, by moja rodzina jedynie zjadła obiad.
Tak będzie lepiej
Zamiast przyjęcia w restauracji zrobię obiad w domu tylko dla chrzestnych i dziadków. Resztę krewnych córka zaprasza tylko do kościoła.
Ale nawet nasi rodzice twierdzą to złe rozwiązanie, bo ‘tak nie wypada’. Nikt jednak nie pyta, skąd miałabym na to wziąć pieniądze, z czego musiałabym zrezygnować. Choć wyjaśniam im, jak wysokie to koszty i że wolę dziecku zafundować coś wartościowego, to zasłaniają się więzami rodziny i tradycją. Niestety nic do nich nie dociera.
Nie zmienię zdania, bo ten zwyczaj stał się zdecydowanie zbyt drogi. To dojenie rodziców, ot co!".