Moja starsza córka miała olbrzymią potrzebę snu. Spała nocą ciągiem po 10 godzin, a mimo to bardzo potrzebowała jeszcze drzemki w ciągu dnia. W intensywne dni mogła ona trwać nawet 3 godziny i absolutnie nie zaburzała nocnego spania. To luksus dla mamy malucha, ale wyzwanie dla matki przedszkolaka, szczególnie gdy inni rodzice uporczywie walczą o rezygnację z leżakowania.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Byłam zdruzgotana, gdy w grupie 4-latków ogłoszono rezygnację z poobiedniego odpoczynku. Drzemka po powrocie do domu o godz. 17:00 była absolutnie bez sensu. Z drugiej strony moje dziecko po przedszkolu nie miało już sił, by funkcjonować, a przy tym było bardzo płaczliwe. Długo mu zajęło przestawienie się.
Rozumiałam, że niektóre dzieci się nudzą, ale zupełna rezygnacja była krzywdząca dla małych śpiochów. Mam wrażenie, że dokładnie ten sam spór toczy się w każdym przedszkolu. Z kim nie rozmawiam, to słyszę o przepychankach, a ostateczna decyzja zawsze sprawia, że ktoś jest niezadowolony.
Dla chcącego nic trudnego
Dziś wiem, że to nie wiek, a indywidualne potrzebydziecka mają wpływ na, to ile potrzebuje ono snu. Moja druga córka (3,5 roku) jeszcze czasem chętnie leżakuje, ale śpi w ciągu doby zdecydowanie mniej niż jej starsza siostra. Jest w grupie łączącej dzieci z dwóch roczników. Tu także już widać, że nie każdy malec ma ochotę leżakować.
Placówka, do której uczęszcza moja córka, zaproponowała jednak rozwiązanie, które jest banalnie proste i aż dziw, że nie jest standardem. Otóż po obiedzie wszystkie dzieci będą miały pół godziny odpoczynku w formie słuchania słuchowiska lub muzyki relaksacyjnej. Te maluchy, które usną, będą miały drzemkę, a pozostałe będą szły na dwór się bawić.
Myślę, że każde przedszkole jest w stanie to zorganizować, choćby łącząc grupy. Rozwiązanie takie nieco ignoruje wiek dzieci, ale jest szansą na zaspokojenie potrzeb wszystkich przedszkolaków.
To potrzebna inwestycja
Absolutnie nie jestem za zmuszaniem do spania i rozumiem, że ruchliwe dzieciaki to potwornie nudzi. Jednak warto także na to spojrzeć nieco inaczej. Nauka wyciszania, relaksacji, czy nicnierobienia w dzisiejszych czasach jest niezwykle potrzebną umiejętnością.
Myślę, że nie przesadzę, mówiąc, że moje pokolenie nie umie bezczynnie leżeć. Gdy tylko moja głowa dotknie poduszki, zaraz dostrzegam wszystko to, co jest do zrobienia. Nieustannie pędzimy, a wolny dzień w domu absolutnie zawsze kończy się robieniem porządków lub nadrabianiem zaległości. Sen w ciągu dnia? Postrzegamy jako marnowanie czasu. Jednak czy regeneracja naszego organizmu powinna być tak traktowana?
Relaks po wymagającym dniu to przecież zdrowy nawyk, warto, by został z naszymi dziećmi na całe życie. Niech wiedzą, że można i warto odpoczywać.