Wyobraź sobie garnek, w którym prażą się ziarna kukurydzy. Przez chwilę – względny spokój, jednak gdy temperatura rośnie, rozpoczyna się widowisko. Najpierw jedno strzelające ziarenko, po kilku sekundach dołączają kolejne. Nasze mózgi zaczynają przypominać takie garnki z prażącym się popcornem. A my, z każdym kolejnym strzelającym ziarenkiem, czujemy się coraz bardziej przytłoczeni i przebodźcowani.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Terminu "popcorn brain" jako pierwszy użył w 2011 roku David Levy, profesor z Uniwersytetu Waszyngtońskiego zajmujący się badaniami nad nowymi technologiami i ich wpływem na człowieka. "Popcornowy mózg" określa nasze problemy z koncentracją i niezdolność do skupienia się na jednej rzeczy przez dłuższy czas. Nasza uwaga stale jest rozproszona, "przeskakuje" z jednej rzeczy na drugą – jak ziarna kukurydzy prażone w garnku albo mikrofalówce. Bezpośrednią przyczyną tego stanu jest dostęp do internetu i niemal nieustanne korzystanie z urządzeń elektronicznych.
Podczas jednego ze swoich przemówień Levy opowiedział historię kolegi z pracy. Ów kolega został poprzedniego wieczoru poproszony przez żonę o wykąpanie ich najmłodszej córki. Gdy dziewczynka siedziała już w wannie, on, zamiast pobawić się z nią, zapytać o jej dzień, porozmawiać, odpowiadał na firmowe e-maile. Nie musiał pracować po godzinach, jednak potrzeba korzystania ze smartfona była silniejsza niż pełne skupienie na własnym dziecku.
Nasze mózgi zamieniają się w mikrofalówki
Ta paląca, niedająca się uciszyć potrzeba "zerknięcia" na telefon towarzyszy większości z nas. "Zerknięcia" – bo przecież na jednym spojrzeniu się nie kończy. Jeszcze tylko jedna wiadomość, jeszcze tylko jeden mail, jeszcze tylko minuta tego bezmyślnego scrollowania zdjęć i filmów na Instagramie czy Facebooku. To jeszcze tylko sprawdźmy komentarze pod artykułem, który nas zainteresował. Jeszcze, jeszcze, jeszcze.
Zauważyłam to także u siebie. Od jakiegoś czasu nie chodzę już nawet do kina, bo trudno mi skupić uwagę przez 2 godziny. Wolę poczekać kilka miesięcy, aż film trafi do streamingu – a wtedy oglądanie go rozciąga się w czasie i zamiast 2 godzin, trwa czasem 2 dni. Albo 2 tygodnie. Niemalże fizycznie czuję, jak prażą się te ziarenka kukurydzy.
Włączam film, widzę twarz aktora czy aktorki, pojawia się potrzeba sprawdzenia, co to za film z nim czy z nią miałam zobaczyć, ale zapomniałam. No to sprawdzę, szybciutko, tym razem nie zapomnę. Wracam do oglądania. A co to za piosenka? Shazamuję, znów – żeby nie zapomnieć. Zmywarka pika. No to wyjmę szybko te naczynia. Może też od razu poskładam pranie, chyba wyschło przez 3 dni? W temacie prania... Kończy mi się proszek, sprawdzę tylko aplikacje popularnych dyskontów, może w którymś jest promocja.
Skoro już wzięłam do ręki ten telefon, to jeszcze zobaczę, czy w Ikei są już dostępne pojemniki, które chciałam kupić miesiąc temu. Siostra podsyła link do zabawnego filmu na TikToku. Rozbawiła mnie, odpowiem jej śmiesznym gifem. Planowałyśmy wybrać się do Wiednia, to może sprawdzę, ile kosztują bilety. Zaraz: jaki ja właściwie film włączyłam?
Pyk, pyk, pyk, ziarenka się prażą, jedno za drugim, a ja czuję się coraz bardziej zmęczona, zestresowana, przytłoczona. Niestety – dzieci to również dotyczy. Dorastają w dźwiękach ciągłego brzęczenia smartfonów, ciągłych wibracji, powiadomień, niewidzialnych szturchnięć, niesłyszalnych szeptów: no weź mnie do ręki, no sprawdź, czemu tak ci pikam.
Jak sobie ulżyć, gdy dopadnie nas "popcornowy mózg"?
Levy podpowiada kilka metod, które mają nam pomóc wyłączyć w końcu tę przeklętą mikrofalówkę, zatrzymać strzelające ziarenka. Możemy je (a nawet powinniśmy!) zastosować nie tylko u siebie, ale również u naszych dzieci. Niestety – znów, z doświadczenia – łatwiej powiedzieć, niż zrobić. A jednak warto spróbować:
Ustal limity korzystania z sieci
Dwie godziny to dwie godziny. Nie ma wyłączania komunikatu o przekroczeniu czasu przed ekranem na jeszcze minutkę. Dobrze wiemy, że na minutce się nie kończy.
Pogap się przez okno
Zdaniem Levy'ego to znakomity trening: wystarczą 2 minuty patrzenia przez okno, by mózg spowolnił, dzięki czemu poczujemy się bardziej odprężeni.
Zwracaj uwagę na to, jak się czujesz, surfując po internecie
Levy radzi, by zerwać z bezmyślnym sięganiem po telefon. Kiedy już to robisz, zastanów się, jakie emocje ci towarzyszą? Czy rzeczywiście MUSISZ coś sprawdzić, czy jesteś znudzona, zestresowana, czy potrzebujesz szybkiej odskoczni od problemów, natłoku obowiązków? Rozmawiaj również na ten temat z dziećmi. Ucz je przyglądania się swoim emocjom i następującym po nich reakcjom.
Czas bez internetu
Jeśli punkt 1 wydaje się za trudny, można spróbować inaczej: ustal przedział czasowy w ciągu dnia, w którym w ogóle nie korzystasz z telefonu czy komputera. Mogą to być 2 godziny przed pójściem spać, poranek (przed rozpoczęciem pracy lub szkoły w przypadku dzieci) czy godziny 18-20, już po powrocie z pracy.
Dzwoń, zamiast wymieniać wiadomości
To kolejna praktyczna rada. Dziś rzadko kiedy dzwonimy, częściej komunikujemy się tekstowo za pośrednictwem aplikacji. Jednak słuchanie głosu drugiej osoby, jej spontanicznych reakcji na nasze słowa, skupienie się wyłącznie na samej rozmowie, a nie wszystkim tym, co zamknięte w naszych smartfonach, to zupełnie inna jakość komunikacji. A przy okazji – jaka ulga dla mózgu.