Rozporządzenie dotyczące prac domowych zacznie obowiązywać od 1 kwietnia 2024 roku. Choć wypada to akurat w prima aprilis, to z żartem nie ma nic wspólnego. Choć póki co obowiązują stare zasady, to nadchodzące zmiany wprowadzają wiele zamętu i doprowadzają do rodzinnych kłótni. Przekonała się o tym jedna z naszych czytelniczek, która podzieliła się z nami swoją historią. A dokładniej historią swoich dzieci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przypomnijmy. Zgodnie z rozporządzeniem dotyczącym zmian w pracach domowych, uczniowie klas 1-3 w ogóle takowych nie będą mieli zadawanych. Z kolei ci, którzy uczęszczają do klas 4-8 prace będą mieć, ale nie będą one podlegały ocenie. Osoby uczęszczające do szkół średnich, nie mogą liczyć na żadną taryfę ulgową. W ich
przypadku wszystko pozostaje bez zmian.
To niesprawiedliwe!
Jedni popierają zmiany, jakie planuje wprowadzić Ministerstwo Edukacji Narodowej, inni
są przeciwni i uważają, że nie tędy droga. Dziś nie będziemy tego oceniać, a skoncentrujemy się na tym, jak widzą to uczniowie. Jedna z naszych czytelniczek, mama dwójki chłopców – jeden uczęszcza do klasy pierwszej, drugi do klasy czwartej, przyznaje, że ma tego wszystkiego dość.
"Moje dziecko ma w sobie wiele żalu i pretensji. Maks (ten starszy) uważa, że to
bardzo niesprawiedliwe, że on musiał odrabiać prace domowe, uczęszczając do klasy 1-3, a jego brat (Kamil) zaraz zostanie z tego zwolniony. I choć prawdą jest, że prace domowe Maksa nie będą podlegały ocenie, to i tak musi je odrobić. Po przyjściu ze szkoły musi wyjąć książki, zeszyty i poświęcić ileś tam czasu na wykonanie zadania" – pisze pani Milena, mama chłopców.
On chyba ma rację
Kiedy zastanawiam się nad tym na spokojnie i kiedy próbuję zrozumieć tok rozumowania
starszego brata, dochodzę do wniosku, że chyba ma rację. Być może, gdybym była dzieckiem, także miałabym o to pretensje. Tego nie wiem.
"Maks uparcie twierdzi, że uczniom starszych klas także należy odpuścić. Podobnego zdania są jego koledzy i koleżanki z klasy. Najbardziej buntują się ci, którzy mają młodsze rodzeństwo. Starszaki zastanawiają się, dlaczego oni musieli, a kolejne pokolenia zostaną z tego zwolnione" – czytamy w dalszej części listu.
"Kamil już nie może doczekać się zmian. Odlicza tygodnie i dni. Póki co nauczyciele są nieugięci i co najmniej trzy razy w tygodniu zadają prace domowe. Piątki zawsze są ‘wolne’. Czasami specjalnie dokucza starszemu bratu. Śmieje się i podkreśla, że on zawsze ma lepiej. Chłopcy zaczynają się kłócić, przepychać. Przyznaję, mam tego dość. Czasami zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdyby wszystko pozostało bez zmian. Wtedy przynajmniej w naszym domu zapanowałby spokój, ład i harmonia" – dodaje pani Milena.
Drodzy rodzice, tutaj pojawia się pytanie. Jak byście postąpili, gdybyście znaleźli się w takiej sytuacji, jak nasza czytelniczka? Jak pogodzić braci? Co zrobić, by ten starszy nie
czuł się pokrzywdzony?