logo
Pierwszy rok w przedszkolu bywa sporym wyzwaniem. fot. BBC Creative/unsplash
Reklama.

"Właśnie zaczyna się rekrutacja do przedszkoli i przypomina mi się, z jakimi emocjami rok temu szukaliśmy odpowiedniej placówki dla naszego synka. Przed podjęciem ostatecznej decyzji skrzętnie sprawdzałam okoliczne placówki: program, żywienie, podejście do leżakowania i spacerów. Także uważnie czytałam wszystkie opinie, by wybrać najlepsze przedszkole dla mojego dziecka.

A szło tak gładko

We wrześniu synek niby chętnie rozpoczął ten nowy etap edukacji, ale już po tygodniu zaczęły się problemy. Infekcja zaczęła gonić infekcję. Staś był więcej w domu niż w przedszkolu, a po kolejnych nieobecnościach coraz trudniej było mu wracać. Zaczęła się rozpacz i niechęć. Po kilkunastu dniach oswajania z przedszkolem przychodziła kolejna infekcja i trzeba było adaptację zaczynać od nowa.

Nie są to poważne choroby, jednak stan zdrowia nie pozwalał na chodzenie do przedszkola. Lekarz nie widzi problemów z odpornością, a liczba przebytych chorób, choć spora, to nadal jest w normie jak dla dziecka w tym wieku. Niestety dla mnie to stanowczo zbyt dużo.

Nie da się tak pracować

Ponieważ Staś dostał się do przedszkola, ja wróciłam do pracy. Już same dojazdy i logistyka odprowadzania i odbierania to duże wyzwanie dla rodziców, ale to i tak nic w porównaniu z tymi ciągłymi zwolnieniami lekarskimi.

Staraliśmy się z mężem wolne brać na zmianę, ale i tak już krzywo patrzą na nas w pracy. Próbuję pracować z domu, ale z chorym 3-latkiem to graniczy z cudem. Przez pierwsze trzy miesiące miałam nadzieję, że z tego w końcu wyrośnie. Po kolejnych dwóch się poddałam. Uznaliśmy z mężem, że to jest zupełnie bez sensu.

Nie możemy liczyć na pomoc dziadków, a wynajmowanie opiekunki doraźnie, tylko do chorego dziecka, też nie ma sensu. Zresztą syn, gdy się źle czuje, chce być z rodzicami, co także świetnie rozumiem. W ten sposób jednak nawalamy w pracy i to może nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje.

Uznaliśmy z mężem, że mamy dwa wyjścia: zostawiamy syna w przedszkolu, ale jedno z nas rezygnuje z pracy, albo rezygnujemy z przedszkola i szukamy opiekunki na cały etat. 

Kolejna infekcja u Stasia, którą aktualnie leczymy, upewniła nas, że rezygnacja z przedszkola to dla nas i dla niego najlepsze rozwiązanie. Przy tych ciągłych chorobach i tak praktycznie nie korzysta z zabawy i nauki, a ten chaos wszystkich nas wykańcza.

Czy pójdzie we wrześniu? Sama nie wiem, czy mam ochotę na powtórkę z rozrywki. Czy któraś z was podjęła podobną decyzję? Kiedy podjęliście kolejną próbę z przedszkolem?".

Czytaj także: