"Moje szkraby są wyjątkowo energiczne i wszędzie ich pełno. Nie zawsze jestem w stanie nad nimi zapanować, ale robię, co mogę. Niestety głośne zabawy w domu i ogrodzie przeszkadzają naszej sąsiadce. Doszło do tego, że sama zaczęłam uciszać dzieci" – żali się Ewelina.
Reklama.
Reklama.
"Mieszkamy z mężem i dziećmi pod Warszawą, w klasycznym domu-bliźniaku. To dwa oddzielne budynki mieszkalne, tyle że są połączone ścianą boczną z sąsiadem. Jest też duży ogródek przedzielony płotem. Gdy wprowadziliśmy się do tego domu, myśleliśmy, że będzie to nasze wymarzone miejsce. Niestety ten raj szybko zamienił się w horror.
To normalne, że dzieci są głośne
Obok nas mieszka samotna sąsiadka, która już dawno temu odchowała swoje dzieci. My jesteśmy dużą rodziną. Mamy dwie córeczki i synka. Pola ma siedem lat, Hela cztery, a Staś prawie dwa. To wspaniałe dzieci. Staramy się je wychowywać zgodnie z ideą rodzicielstwa bliskości. Nie krzyczymy, nie karzemy. Po prostu otaczamy je miłością. W ciągu dnia zdarza się, że dzieci rozrabiają, krzyczą albo płaczą. To normalne, ale niestety nie wszyscy to rozumieją.
Pewnego dnia do moich drzwi zadzwoniła sąsiadka. Zapytała, czy wszystko u nas w porządku, bo słyszała dziecięce krzyki. Powiedziałam, że nic się nie dzieje. Po prostu dzieci są bardzo żywiołowe. Czasami kłócą się między sobą. Próbuję je okiełznać, ale nie zawsze to wychodzi. Sąsiadka pokręciła nosem i wyszła. Niestety kilka dni później wróciła ponownie z pretensjami. Stwierdziła, że to niemożliwe, żeby dzieci tak hałasowały. Ona nie miała ze swoimi takich problemów i zawsze były cicho.
Żyłam w ciągłym lęku i napięciu
Za każdym razem kiedy Pola, Hela czy Staś byli za głośno, stresowałam się. Doszło do tego, że nieświadomie sama zaczęłam dzieci uciszać. Bałam się, że sąsiadka znów się pojawi. Dawniej spędzaliśmy dużo czasu w ogródku, a teraz? Prawie tam nie bywamy. Po prostu boję się tej kobiety. Raz nie wytrzymała i powiedziała, że mam uciszyć te bachory! Kilka razy telefonowała i groziła, że złoży skargę na policję. To okropne, bo jestem dobrą matką. Nigdy w życiu nie skrzywdziłabym moich dzieci. A zdaniem sąsiadki coś musi być w naszej rodzinie nie tak.
Ta sytuacja trwa już od wielu miesięcy. Musiałam sięgnąć po proszki uspokajające, bo nabawiłam się ostrej nerwicy. Najmniejszy hałas w domu sprawia, że instynktownie spinam się w sobie i uciszam moje dzieci. Mąż zasugerował, że może powinniśmy wygłuszyć ścianę, która łączy nasz dom z sąsiadką. Niestety domy-bliźniaki w tej okolicy mają tę wadę, że są zbudowane z tańszych materiałów. Zastanawialiśmy się również nad przeprowadzką, ale czy naprawdę powinniśmy uciekać z własnego domu? Nie jesteśmy przestępcami, a chwilami tak właśnie się czujemy".
Co zrobić z uciążliwym sąsiadem?
Konflikty z sąsiadami mogą być trudne do rozwiązania, ale ważne jest podejście do nich z rozsądkiem. Być może warto zaprosić tę osobę na kawę, pokazać, że wszystko jest w porządku i przeprowadzić szczerą rozmowę? Dobrze jest zrozumieć punkt widzenia drugiej strony, jednocześnie wyrażając swoją perspektywę. Może uda się dowiedzieć, dlaczego sąsiadka czuje się źle z powodu dzieci. Czy chodzi tylko o hałas, głośne zabawy czy wrzaski do późnych godzin?
Razem z sąsiadem poszukajcie rozwiązania problemu, które będzie satysfakcjonujące dla obu stron. Może warto ustalić godziny zabawy i poszukać jakiegoś kompromisu? Jeżeli to nie pomoże, dobrą opcją będzie rozmowa z władzami miasta, które pomogą rozwiązaniu konfliktu. Lepiej uprzedzić działania sąsiadki i samemu zasygnalizować problem. Dzięki temu nie będzie obawy, że przyjedzie policja i wyciągnie niewłaściwe wnioski.