"Jestem samotną matką, wychowuję dwoje dzieci w wieku 4 i 8 lat. Syn chodzi do przedszkola, a córka jest w drugiej klasie. I to z nią jest problem. Serce mi pęka, bo nie wiem, jak jej pomóc. Przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania tuż przed jej pierwszą klasą, po moim rozwodzie z tatą dzieci. Wcześniej mieszkaliśmy w innej dzielnicy i tam córka chodziła do przedszkola i zerówki.
Kiedy zaczęła szkołę, wszystkie dzieci się już znały z zerówki i przedszkola. Tylko ona była obca. Martwiłam się o to trochę, ale nie za bardzo, bo myślałam, że dzieci w tym wieku szybko i chętnie nawiązują nowe znajomości i przyjaźnie. Niestety, to już drugi rok w tej szkole, a moja córka nadal nie jest akceptowana przez koleżanki z klasy. Dziewczynek jest tylko osiem w klasie i tworzą zgraną paczkę. Nie chcą do niej dopuścić mojej córki. Zawsze jest na uboczu.
Widzę, że bardzo jej z tego powodu smutno. Często płacze i pyta, dlaczego inne dziewczynki nie chcą się z nią bawić na przerwach. Widać, że marzy o przyjaciółce. Dziewczynki spotykają się w wolnym czasie, zapraszają się na urodziny, ale mojej córki nikt nie zaprasza. Nikt jej nie chce. Zdarzało się nawet, że któraś z dziewczynek zaczynała się bawić z moją córką na szkolnym placu zabaw, ale wtedy reszta mówiła jej, żeby się z nią nie bawiła, jeśli nie chce wylecieć z 'klubu'.
Ostatnio wróciła do domu bardzo smutna i po moich naleganiach opowiedziała mi, co się stało w szkole. Otóż okazało się, że jedna z dziewczynek zapraszała w szatni po WF-ie inne dziewczynki do siebie do domu na sobotę. Mówiła, że będzie pizza i zrobią sobie bal przebierańców.
Moja córka bardzo się ucieszyła! Powiedziała, że wspaniale i że przebierze się za króliczka, a wtedy ta dziewczynka powiedziała jej, że ona nie jest zaproszona. Moja córeczka się rozpłakała i zaczęła prosić ją, żeby pozwoliła jej przyjść do siebie. 'Nie, ty nie jesteś z naszej paczki', odpowiedziała ta jej 'koleżanka' i z resztą dziewczynek wyszła z szatni.
Serce mi pękło, naprawdę. Moja córka przed pójściem do szkoły była lubiana, miała przyjaciółki, dużo się śmiała, rozsadzała ją energia. Nie poznaję jej teraz. Jest smutna i wycofana. Boi się zagadać do innych. Kupiłam jej pieska, to teraz jej jedyny przyjaciel (oprócz malutkiego braciszka, z którym ma bardzo dobry kontakt).
To wydarzenie to już naprawdę przelało szalę goryczy. Zamierzam zadzwonić do mamy tej dziewczynki i powiedzieć, co myślę o takim zachowaniu jej córki. Porozmawiam też z wychowawczynią dziewczynek, żeby spróbowała jakoś zintegrować tę klasę. To nie będzie pierwszy raz, więc wiele sobie po tej rozmowie nie obiecuję. Myślę też, żeby porozmawiać ze szkolnym psychologiem i pedagogiem.
Naprawdę nie wiem, jak jeszcze mogę pomóc mojej córeczce. Może ktoś z waszych czytelników był w podobnej sytuacji i mógłby mi doradzić? Czy to już moment, żeby pójść z córką do psychologa? A może powinnam jej zmienić szkołę? Ale wtedy przecież znowu będzie nowa i obca… Pomóżcie, proszę".