Sakramenty Kościoła katolickiego. Jest ich siedem: chrzest, bierzmowanie, Eucharystia, pokuta, namaszczenie chorych, sakrament święceń i małżeństwo. Przystępują do nich wierni Kościoła. Z własnej nieprzymuszonej woli. Potrzeby serca. Tylko czy naprawdę? Nowe zjawisko wydaje się temu przeczyć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Droga na skróty to coś, co my, Polacy, kochamy najbardziej. Teraz zaczęliśmy kombinować w sprawie sakramentów Kościoła katolickiego. Wystarczy kliknąć, zrobić przelew i gotowe! Jesteś po chrzcie, bierzmowaniu, naukach przedmałżeńskich. Jak to możliwe? Czyżby Kościół poszedł z duchem czasów i zaczął udzielać sakramentów online? Nic podobnego.
Kup pan sakrament
O procederze pisały eska.pl i dziendobry.tvn.pl. Wystarczy na platformie z ogłoszeniami wpisać np. "bierzmowanie zaświadczenie", skontaktować się ze sprzedającym i tyle. Kupisz sobie, jaki tylko chcesz sakrament. Koszt zaświadczenia o bierzmowaniu to, jak podaje eska.pl, wydatek rzędu 200-300 zł. Wierzyć się nie chce, że to możliwe...
Krótkie śledztwo i bez problemu znajduję takie ogłoszenie. Wersja "de luxe", bo możesz kupić sobie komplet dokumentów kościelnych. "Wszystkie zaświadczenia oraz indeksy są według aktualnego wzorca, oraz posiadają niezbędne znaki w celu ich identyfikacji –hologram archidiecezji", czytamy w ogłoszeniu.
Czego ci potrzeba? Znaleziony przeze mnie handlarz sakramentami oferuje pomoc w uzyskaniu zaświadczeń:
Kupisz tu też akt chrztu i bierzmowania. Po co ktoś miałby to robić? To proste, nie po drodze mu z Kościołem katolickim, a tu nagle siostra prosi: "Bądź chrzestnym dla mojego bąbelka". No to klik i masz wszystkie potrzebne dokumenty, bez żadnych wizyt w parafii i rozmów z proboszczem. Albo ślub. No ona chce kościelny, ale te nauki to taka strata czasu, a poza tym – upsik! – nie przystąpiłeś do bierzmowania. Szybki blik i już, sakrament "udzielony", nic tylko stawać przed ołtarzem.
Dziendobry.tvn.pl przytacza wypowiedź kobiety, która kupiła cały zestaw dokumentów po to, by ochrzcić dziecko: – (...) lokalny proboszcz powiedział, że nie ochrzci dziecka, którego rodzice żyją w niesakramentalnym związku. Ani my, ani rodzice chrzestni, nie byliśmy u bierzmowania. Pakiet dokumentów, który obejmował wszystkie zaświadczenia: bierzmowanie, spowiedź, nauki przedślubne itp. kupiliśmy w internecie. Za całość zapłaciliśmy 1000 zł. Przy składaniu zamówienia istniała również możliwość wyboru parafii, z której pochodziły zaświadczenia – mówiła kobieta.
Czy to w ogóle zgodne z prawem?
Oczywiście, że nie. Oceny moralne na bok, jeśli komuś przychodzi w ogóle do głowy coś takiego kupować, to oznacza, że etyczny wymiar tego zakupu go nie obchodzi. Ale może polskie prawo go obejdzie? Handel kościelnymi zaświadczeniami jest nielegalny.
Dokument kościelny, jak czytamy na eska.pl, jest dokumentem prywatnym, a jego fałszerstwo ścigane jest z urzędu. Jest to przestępstwo przeciwko wiarygodności dokumentu. W art. 270,§ 1 Kodeksu karnego czytamy: "Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
"Co więcej, jeśli ktoś posłuży się takim sfałszowanym dokumentem np. w celu zawarcia związku małżeńskiego, wówczas sakrament małżeństwa uznaje się za nieważny", podkreśla eska.pl. Może więc warto przemyśleć taki zakup i jednak udać się na parafię?