Kiedyś pewien uczeń (autor świadkiem) dostał trójkę z minusem za kanapkę. W drugiej klasie warszawskiej podstawówki. “Pani kazała” przynieść swoje ulubione - pokazał chleb z żółtym serem + keczup i został oceniony właśnie na trzy minus. OŚMIOLATEK! I choć to pewnie ekstremalny przypadek i dawne dzieje, to coraz więcej rodziców i ekspertów apeluje, żeby - choćby w klasach I-III - stosować TYLKO oceny opisowe. Jednak nauczyciele, a przynajmniej spora ich część, nie chcą - a MEN ulega ich presji.
Oceny opisowe - być mogą, ale nie muszą
Teraz jest tak, że każda szkoła sama decyduje, czy stosować na co dzień w nauczaniu wczesnoszkolnym oceny opisowe, czy “tradycyjne”. Jedynie końcowa ocena ucznia musi być opisowa.
Są szkoły, które zupełnie zrezygnowały w pierwszych klasach ze stopni, ale w większości oceny trzymają się mocno - nieraz zamienione zostały jedynie na wesołe i smutne buźki, literki, słoneczka, pioruny i inne zjawiska atmosferyczne. Tymczasem jak podkreślają specjaliści, dla dziecka to żadna różnica, czy będzie trójka, czy “deszczyk”. Ocena jest oceną.
Dlaczego stopnie są złe?
Co złego jest w stopniach? Większość ekspertów uważa, że bardzo dużo. Listę argumentów można znaleźć m.in. na stronie internetowej kolacji DZIECKO BEZ STOPNI . Przytoczone tam badania wskazują, że ocenianie wg skali może zmienić “naturalną chęć dzieci do poznawania świata i doskonalenia posiadanych umiejętności w naukę dla pochwał i stopni”.
Poza tym - jak wskazują eksperci - dziecko odbiera wystawioną mu przez nauczyciela ocenę jako ocenę swojej osoby oraz zdolności. To dlatego negatywne oceny zamiast motywować, zniechęcają do wysiłku i podejmowania wyzwań. Oceny pozytywne z drugiej strony mogą powstrzymywać uczniów przed podejmowaniem wyzwań z uwagi na ryzyko popełnienia błędu i obawę przed utratą dobrej opinii.
Ponadto - co podkreślają specjaliści - stopnie nie dają dziecku i jego rodzicom informacji, z czym konkretnie dziecko dobrze sobie radzi, a z czym nie, ani w jaki sposób powinno poprawić swoją pracę i jak dalej ma się uczyć. W konsekwencji rodzice nie mogą pomóc swojemu dziecku w pokonywaniu trudności.
MEN nie chciał stopni, ale zmienił zdanie
Koalicja DZIECKO BEZ STOPNI zawiązała się dlatego, że już wkrótce rozstrzygnie się, co będzie dalej z ocenami dla najmłodszych uczniów. W przygotowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej projekcie ustawy pierwotnie założono całkowite odejście od skalowalnych ocen i zastąpienie ich ocenami opisowymi. Taki obowiązek miał być w klasach I-III, a możliwość w wyższych. Zaprotestowali jednak nauczyciele, a MEN uległ ich naciskom.
W przyjętym przez rząd projekcie zapis o konieczności ocen opisowych usunięto i utrzymano status quo, czyli pozostawiono szkołom możliwość decydowania o tym, jak będą oceniały w pierwszych klasach.
Dlaczego nauczyciele nie chcą?
Co przeszkadza nauczycielom w opisowych ocenach? Ci, którzy są przeciwni albo po prostu nie wiedzą jak to robić, albo mówią, że nie mają na to czasu. W rozmowie z MamaDu pragnąca zachować anonimowość nauczyciela jednej z warszawskich szkół podstawowych tłumaczy: “Mam w klasie 21 uczniów. Opinia końcowa to ponad dwie strony tekstu. Jak mam robić takie coś jeszcze w czasie roku. Poza tym i tak rodzice pytają mnie o to jaki stopień dostało dziecko na koniec... Rodzice nie zawsze rozumieją, co my do nich piszemy. A smutne buzie rozumieją wszyscy - i dzieci i rodzice”
Aby ułatwić sobie pracę nauczyciele do przygotowania opisowych ocen końcowych często posiłkują się programami komputerowymi. Po zaznaczeniu odpowiednich kratek/umiejętności program sam tworzy “opisową” ocenę szkolną dziecka.
Informacja dla ucznia, nie rodzica
Problem oporu ze strony nauczycieli zauważa Jacek Strzemieczny, prezes Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej i jeden z liderów koalicji DZIECKO BEZ STOPNI. W rozmowie z MamDu podkreśla, że nie chodzi o to, aby nauczyciele co chwilę przekazywali rodzicom obszerną pisemną informację. “Chodzi o to, aby dzieci dostawały od nauczycieli taką informację, która pozwala im się lepiej uczyć” - mówi i dodaje, że nie da się tego zrobić bez indywidualnego podejścia nauczyciela do każdego ucznia. Strzemieczny odrzuca też argumenty o braku umiejętności nauczycieli wskazując na powszechnie dostępne szkolenia dotyczące bezstopniowej oceny uczniów.
Rodzice podzieleni
Opinie rodziców dotyczące oceniania najmłodszych szkolniaków są podzielone, choć można zauważyć, że coraz więcej osób jest świadomych problemu stopni w pierwszych klasach.
Rodzice wskazują też, że “jakoś w szkołach prywatnych” nauczyciele znajdują czas na rezygnację ze stopni.
Rządowy projekt w najbliższym czasie będzie procedowany w Sejmie. DZIECKO BEZ STOPNI będzie namawiać posłów do obligatoryjnego usunięcia stopni z klas I-III.
Stopnie wprowadzają konkurencję już wśród najmłodszych uczniów, wpływając na obniżenie poczucia własnej wartości u dzieci, którym nie udaje się uzyskiwać wyższych ocen, i prowadząc do uczenia się dla stopni przez uczniów nagradzanych dobrymi stopniami. Każda z tych postaw utrudnia skuteczne uczenie się i pogłębia różnice w rozwoju dzieci.
Joanna Dębek, rzecznik prasowy MEN
Decydując o pozostawieniu szkole decyzji w sprawie wyboru formy oceniania uwzględniliśmy uwagi, jakie zostały zgłoszone w tym zakresie (...), dotyczące ewentualnych problemów praktycznych ze stosowaniem oceny opisowej związanych z liczebnością klasy czy też prowadzeniem dokumentacji pedagogicznej.