
Teraz jest tak, że każda szkoła sama decyduje, czy stosować na co dzień w nauczaniu wczesnoszkolnym oceny opisowe, czy “tradycyjne”. Jedynie końcowa ocena ucznia musi być opisowa.
Co złego jest w stopniach? Większość ekspertów uważa, że bardzo dużo. Listę argumentów można znaleźć m.in. na stronie internetowej kolacji DZIECKO BEZ STOPNI . Przytoczone tam badania wskazują, że ocenianie wg skali może zmienić “naturalną chęć dzieci do poznawania świata i doskonalenia posiadanych umiejętności w naukę dla pochwał i stopni”.
Stopnie wprowadzają konkurencję już wśród najmłodszych uczniów, wpływając na obniżenie poczucia własnej wartości u dzieci, którym nie udaje się uzyskiwać wyższych ocen, i prowadząc do uczenia się dla stopni przez uczniów nagradzanych dobrymi stopniami. Każda z tych postaw utrudnia skuteczne uczenie się i pogłębia różnice w rozwoju dzieci.
Koalicja DZIECKO BEZ STOPNI zawiązała się dlatego, że już wkrótce rozstrzygnie się, co będzie dalej z ocenami dla najmłodszych uczniów. W przygotowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej projekcie ustawy pierwotnie założono całkowite odejście od skalowalnych ocen i zastąpienie ich ocenami opisowymi. Taki obowiązek miał być w klasach I-III, a możliwość w wyższych. Zaprotestowali jednak nauczyciele, a MEN uległ ich naciskom.
Decydując o pozostawieniu szkole decyzji w sprawie wyboru formy oceniania uwzględniliśmy uwagi, jakie zostały zgłoszone w tym zakresie (...), dotyczące ewentualnych problemów praktycznych ze stosowaniem oceny opisowej związanych z liczebnością klasy czy też prowadzeniem dokumentacji pedagogicznej.
Co przeszkadza nauczycielom w opisowych ocenach? Ci, którzy są przeciwni albo po prostu nie wiedzą jak to robić, albo mówią, że nie mają na to czasu. W rozmowie z MamaDu pragnąca zachować anonimowość nauczyciela jednej z warszawskich szkół podstawowych tłumaczy: “Mam w klasie 21 uczniów. Opinia końcowa to ponad dwie strony tekstu. Jak mam robić takie coś jeszcze w czasie roku. Poza tym i tak rodzice pytają mnie o to jaki stopień dostało dziecko na koniec... Rodzice nie zawsze rozumieją, co my do nich piszemy. A smutne buzie rozumieją wszyscy - i dzieci i rodzice”
Problem oporu ze strony nauczycieli zauważa Jacek Strzemieczny, prezes Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej i jeden z liderów koalicji DZIECKO BEZ STOPNI. W rozmowie z MamDu podkreśla, że nie chodzi o to, aby nauczyciele co chwilę przekazywali rodzicom obszerną pisemną informację. “Chodzi o to, aby dzieci dostawały od nauczycieli taką informację, która pozwala im się lepiej uczyć” - mówi i dodaje, że nie da się tego zrobić bez indywidualnego podejścia nauczyciela do każdego ucznia. Strzemieczny odrzuca też argumenty o braku umiejętności nauczycieli wskazując na powszechnie dostępne szkolenia dotyczące bezstopniowej oceny uczniów.
Opinie rodziców dotyczące oceniania najmłodszych szkolniaków są podzielone, choć można zauważyć, że coraz więcej osób jest świadomych problemu stopni w pierwszych klasach.