dzieci na sankach
Pierwszy samodzielny wyjazd może być wyzwaniem, ale to świetna przygoda. fot. Pawel Murzyn/East News
Reklama.

"Córka chodzi do drugiej klasy szkoły podstawowej i uważam, że to najwyższa pora na nieco więcej samodzielności. Bez wahania zapisałam ją na dziesięciodniowy wyjazd w góry. Byłam w szoku, jak olbrzymia fala krytyki na mnie spadła. Zastanawiam się, co wyrośnie z pokolenia, nad którym rodzice, aż tak bardzo się trzęsą?

Zbyt mali

Córka bardzo ucieszyła się z zimowiska i przy każdej możliwej okazji chwaliła się, że jedzie do Zakopanego. Ku mojemu zdziwieniu, zamiast miłych komentarzy, padały słowa krytyki i zwątpienia: 'Ale nie boisz się o dziecko?', 'Nie uważasz, że jest trochę za mała na taki wyjazd?', 'Ja to jeszcze długo nie puszczę mojej Ali', 'Na twoim miejscu to ja bym się jeszcze zastanowiła', 'Takie małe dziecko? Chyba się zbytnio pośpieszyłaś'...

Oczywiście, że jako mama miałam nieco wątpliwości, w końcu to pierwszy raz. Uważam jednak, że 8 lat to najwyższa pora na odcięcie pępowiny. Wiem także, że moja córka świetnie sama sobie poradzi (nawet jeśli zgubi skarpetki lub czasem się nie uczesze).

Z pewnością podjęcie tej decyzji ułatwił mi fakt, że przez wiele lat jeździłam jako wychowawczyni kolonijna na letnie i zimowe wyjazdy. Zajmowałam się najmłodszymi dziećmi. Moi wychowankowie mieli od 7 do 10 lat i zazwyczaj były to ich pierwsze wyjazdy bez rodziców. Była tęsknota i czasem łzy. Trzeba było przypominać o myciu zębów czy założeniu czapki. Czasem było zdziwienie, że coś trzeba zrobić samemu, bo przecież zazwyczaj robi to mama. Te dzieciaki jednak świetnie sobie same radziły, a przede wszystkim super się bawiły. 

Decyzja jest łatwiejsza, niż myślisz

Tak naprawdę to nam, rodzicom, ciężko się pogodzić z tym, że dziecko mogłoby sobie bez nas dać radę. Trzeba zrozumieć, że nawet jeśli nie będzie nas obok naszej pociechy, by wszystko samemu dopilnować, to świat się nie zawali.

Jeśli czekacie na moment, gdy nie będziecie czuć obaw, to się raczej tego nigdy nie doczekacie. Gdy dziecko wyrośnie z tęsknoty i stanie się bardziej zaradne, to w starszym wieku pojawią się inne niepokoje i wątpliwości. Tak to już jest.

Izolując córkę lub syna od takich doświadczeń, odmawiasz swojemu dziecku cennej lekcji niezależności i samodzielności. Chowane pod kloszem, ciągłe kontrolowane i pilnowane przez mamę? Przecież to prosty przepis na życiową fajtłapę.

Moja córka jest już na miejscu i pieje z zachwytu, tak bardzo jej się podoba. Ja tęsknię i ciągle myślę o tym, co porabia, ale jestem z niej ogromnie dumna". 

Czytaj także: