MEiN na najbliższe kilka lat zaplanował szereg zmian, które dotyczą egzaminów w szkołach. W związku m.in. ze zmianami w maturze, w zeszłym roku Centralna Komisja Egzaminacyjna miała wiele problemów związanych z prawidłowym sprawdzeniem testów. Teraz doszło do kolejnej afery – zostały błędnie sprawdzone egzaminy zawodowe.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy w zeszłym roku ogłoszono wyniki egzaminu ósmoklasisty, a potem matur, w wielu przypadkach okazało się, że prace są niepoprawnie sprawdzone. Wtedy wielu rodziców skarżyło się na grupach w mediach społecznościowych, że wyniki były niezadowalające, a po odwołaniu czy sprawdzeniu prac osobiście, okazywało się, że egzamin ucznia był sprawdzony według złego klucza.
To nie koniec wpadek CKE – teraz doszło do sporego zamieszania z powodu egzaminów zawodowych, które przeprowadzane są w formie pisemnej online (część teoretyczna). Okazało się bowiem, że testu, który odbył się 10 stycznia 2024 roku w Formule 2019, bardzo wielu uczniów w ogóle nie zdało. Z racji formy egzaminu, uczniowie wyniki otrzymywali od razu, więc wiadomo było, że w wielu przypadkach nie zdały nawet całe klasy, choć nauczyciele i uczniowie byli pewni, że poszło im naprawdę dobrze.
Okazało się, że wszystkiemu winna była awaria systemu, która błędnie sprawdzała odpowiedzi. MEiN zażądał od CKE wyjaśnień, ale sprawa nadal jest w toku. W sprawie szeregu wpadek dotyczących ostatnich działań CKE głos w sprawie zabrał Paweł Lęcki.
Nauczyciele są oburzeni
Nauczyciel z jednego z liceów ogólnokształcących w Sopocie na swoim facebookowym profilu dzieli się z odbiorcami różnymi refleksjami dotyczącymi szkolnictwa. W najnowszym wpisie Lęcki podzielił się tym, co myśli o szkodzących uczniom działaniach CKE.
"W wakacje pisałem o błędach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej odnośnie matur, ze szczególnym uwzględnieniem egzaminu z języka polskiego. Dzisiaj koszmar przeżyły szkoły, w których odbywają się egzaminy zawodowe. […] CKE przeprosiło za niedogodności. Wieczny Marcin Smolik najprawdopodobniej już na zawsze pozostanie dyrektorem tej instytucji, niezależnie od tego, co złego się wydarzy. Co jeszcze gorsze, okazuje się, że podobna sytuacja wydarzyła się również poprzednim razem" – zaczyna w swoim wpisie pedagog.
Dalej przytacza dwa komentarze, które znalazły się pod innymi jego wpisami, również dotyczącymi problemów z egzaminem zawodowym. Zauważył, że to odbije się na edukacji i zdrowiu psychicznym dzieci, które przechodzą ogromny stres, m.in. dowiadując się, że nie zdały egzaminu, dzięki któremu uzyskają tytuł zawodowy.
Lęcki przytacza najpierw komentarz nauczycielki: "Rozgrywa się chaos świata dorosłego, a w technikach zawodowych rozgrywa się chaos młodych ludzi i ich nauczycieli. Wszyscy moi uczniowie zmrozili mnie dzisiaj wiadomością, że nikt nie zdał egzaminu zawodowego teoretycznego. Z wizją wydalenia ze szkoły, bo przecież za niskie wyniki uczniów odpowiadają tylko nauczyciele i ich fatalny system uczenia, mimo że do tej pory moi uczniowie mieli zdawalność na poziomie 90%, pobiegłam po informację. Okazuje się, że w całej Polsce egzaminy zawodowe były w systemie komputerowym sprawdzane wg złego klucza i nikt nie zdał. Stres, chaos. Jest godzina 16:30, a ja będąc w szkole od 7:10, dopiero wracam na obiad do domu […]".
Czy ktoś poniesie konsekwencje?
Pedagożka, ucząca przedmiotów zawodowych, mówi również o tym, że nauczyciele po prostu boją się zbliżającego się egzaminu praktycznego, który również nie wiadomo, jaki będzie miał przebieg. Wszystko dlatego, że procedury przygotowania są niejasne, a nikt nie dba o to, co dzieje się w technikach, skupiając się wyłącznie na realiach w liceach ogólnokształcących.
Nauczyciel z Sopotu postanowił również zacytować słowa jednego z rodziców, którzy udzielali się pod jego postem na Facebooku: "Egzaminy zawodowe. Cała klasa mojego syna nie zdała. Czytam na różnych stronach, że właściwie nikt nie zdał w całej Polsce. Uczniowie, rodzice i nauczyciele w stresie, co mniej odporni: we łzach. A Centralna Komisja Egzaminacyjna, jak gdyby nigdy nic przeprasza za niedogodności (sic!), obiecuje, że wyniki egzaminów na pewno będą poprawne (sic!) i że zostaną podane 27 marca (sic!)".
Ogromnym problemem jest to, że w mediach w ogóle mało mówi się o egzaminach zawodowych i tym, w jaki sposób one przebiegają. Kolejny problem jest taki, że to już następne, poważne potknięcie CKE, za które największą karę płacą uczniowie. W komentarzach pod postem Lęckiego wielu obserwujących zauważa, że znowu zawiodło CKE, a jakoś nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za takie kardynalne błędy.
Wielu rodziców i nauczycieli przyznaje, że najlepszym wyjściem byłaby całkowita reforma organizacji egzaminów, ale również m.in. zmiana dyrektora CKE. My jako redakcja jesteśmy również oburzeni tym, że CKE wcale nie widzi w tym wszystkim swojej winy, a błędne wyniki tłumaczy jako "drobne niedogodności". Tymczasem takie wydarzenia mogą znacząco wpłynąć na życie wielu uczniów, a część nauczycieli przypłaci to stresem i być może problemami w pracy.