Przedszkolny bal przebierańców to bardzo ważne wydarzenie dla każdego malucha. Kostiumy, muzyka, tańce i zabawy radują każdego kilkulatka. Iwona jednak jest nieugięta i po tym, co zobaczyła kilka lat temu, podjęła decyzję, że jej dzieci nie będą brały udziału w takich imprezach. Twierdzi, że robi to dla dobra swoich pociech.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Mam dwie córki i nauczona przykrymi doświadczeniami postanowiłam, że nigdy więcej nie zgodzę się na taką zabawę. Chodzi o udział w przedszkolnym balu przebierańców. Wiele osób jest oburzonych moją decyzją, ale czy rzeczywiście jest ona aż tak zła?
By wpadło świeże powietrze
Ostatnio córki biegały po mieszkaniu w strojach księżniczek. Mamy w domu różne przebrania i gdy tylko mają ochotę, mogą się stroić, bawić i tańczyć. Uważam, że to świetna zabawa. Mimo to nie puszczam ich do przedszkola w dniu, gdy jest bal przebierańców.
Kilka lat temu zgłosiłam się jako fotograf. Zajmuję się tym hobbistycznie, więc pomyślałam, czemużby nie porobić fajnych zdjęć dzieciakom. Niestety to, co zobaczyłam, przeraziło mnie totalnie. Choć impreza odbywała się w mniejszych podgrupach, to i tak było tłoczno i duszno. Zadziwiło mnie, jak bezrefleksyjnie panie otwierają okna, by 'wpadło trochę powietrza'. Spocone dzieci i przeciąg to jednak jedynie wierzchołek góry lodowej.
Bal zarazków
Niestety zauważyłam, że spora grupa dzieci, która przyszła do przedszkola tego dnia nie była zupełnie zdrowa. Część pokasływała lub pociągała nosem. Było kilkoro dzieci ewidentnie chorych: podkrążone, błyszczące oczy, ledwo miały siłę skakać. Efekt? Po dwóch dniach w grupie została zaledwie czwórka dzieci, reszta – chora. Moja córka także.
To jest niewiarygodne! Rodzice robią to tylko po to, by ich dziecko mogło się trochę pobawić w przedszkolu. Jest to skrajnie nieodpowiedzialne i egoistyczne, ale niektórzy tego nie rozumieją. Przedszkolak ma kupiony strój, chce iść, więc idzie, ale co tam, że zarazi inne maluchy. Po tamtym roku podjęłam decyzję, że moje dzieci nigdy więcej nie wezmą udziału w takiej imprezie.
Całkiem nieźle na tym wychodzę. Inne przedszkolaki po balu chorują, a moje dzieci nie. Słyszałam nie raz, że jestem okropną mamą, bo robię przykrość moim pociechom. Owszem płakała starsza, gdy jeszcze chodziła do przedszkola, teraz smutno także i młodszej. Ja jednak niczego nie żałuję.
Dwie godziny zabawy, a potem dwa tygodnie chorowania? Nie, dziękuję".