
Do stolika obok podchodzi rodzina. On, ona i troje dzieci. Dwójka starszych, szkolnych, i niemowlę w gondoli. Przechodzę obok wózka, wracając z filiżanką, i mimowolnie zerkam do jego środka. W wózku ledwo mieści się chłopczyk, główkę ma przekręcona na bok, w usteczkach ma butelkę z mieszanką, a pod butelką zwinięte byle jak pieluszki, by podtrzymać ją w odpowiedniej pozycji.
Uderza mnie ten widok, nie umiem powstrzymać spojrzenia pełnego wyrzutu w stronę dorosłych. Oni nie widzą. Ojciec trzyma rączkę wózka, siedzi obok, w drugiej dłoni ściska telefon. Matki nie ma, akurat nakłada sobie jedzenie.
Dwie sceny, dwoje dzieci
Nie umiem nie oceniać takich rodziców, wkurzają mnie i nie umiem poradzić sobie z tą złością. Kiedyś już byłam świadkinią takiej sceny, raz. W hostelu dla samotnych matek z dziećmi, w którym miałam praktyki. Niewiele ponad dwumiesięczna dziewczynka leżała na dużym łóżku, na poduszce, pod bródką miała ułożone pieluchy z tetry, a w małych usteczkach butelkę z mlekiem. Nad jej główką, na kamiennym parapecie stał odtwarzacz, z głośników wydobywała się zbyt głośna muzyka. Matka była na zewnątrz, paliła z dziewczynami z pokoju.
Kilka lat później znowu stoję nad wózkiem, w 4-gwiazdkowym hotelu, i myślę o tym, że głupota nie zna trudnych czynników życiowych. Myślę o tym, że nieodpowiedzialność rodzicielska nie dzieli się na tych, którzy cierpią niedostatek lub mogą sobie pozwolić na wiele. Słowem: nie zna podziałów. Dotyka każdego, kto traktuje dzieci jak spełnienie swojego kolejnego kaprysu.
Nie ma znaczenia, czy niemowlę leżało w brudnej pościeli w hostelowym pokoju, czy w najnowszym designerskim modelu wózka popularnej marki. Brak odpowiedniego zaopiekowania się w tym aspekcie był jednakowy.
Nie, nie odezwałam się. Tak, jestem tchórzem. Nie chciałam wskrzesić awantury, poza tym czasem myślę sobie: Czy to naprawdę coś da? Czy moje jedno zdanie i tyle nerwów, które stracę, pomoże temu dziecku? Ono finalnie i tak zostanie z tymi rodzicami, a oni nie zmienią swoich metod wychowawczych po słowach nieznajomej dziewczyny.
Jesteśmy zbyt niewrażliwi na innych, by ich naprawdę usłyszeć. Ciskamy w siebie złośliwościami i nigdy niewypowiedzianymi słowami.
I wciąż popełniamy błędy, rodzicielskie i zwyczajnie ludzkie.