"Mama biła za wszystko", "Bili i wyrosłem na człowieka". "Widocznie mi się należało", "Ojciec wyciągał pas", "Nie bili, czasem tylko dostałam klapsa". Odpowiedzi na pytanie o rodzicielską przemoc, której pokolenia współczesnych dorosłych doświadczały w dzieciństwie, mogą być bardzo różne. Większość ma jednak wspólny mianownik: potwierdzenie. Tak, rodzice bili mnie w dzieciństwie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czytając w internecie komentarze na temat bicia dzieci przez rodziców, trudno nie odczuwać smutku. Współczucia nie tylko wobec tych, którzy sami byli bici w dzieciństwie i wspominają to ze smutkiem, ale i tych, którzy uważają, że owszem, lanie dostawali, bo im się należało i żadnej traumy z tego powodu nie mają. Za to wyrośli dzięki temu na ludzi.
Znam tę narrację tak dobrze, że założę się o roczną pensję i dożywotni zapas ulubionej czekolady, że w głowie niektórych z was też pojawiła się taka myśl. I jeszcze ta, że klaps to nie bicie, klaps to nie przemoc. Klaps jest ok. Od klapsa jeszcze nikt nie umarł (hola, hola, serio?!).
Jak wspominamy dzieciństwo?
Rosół babci, ciepłe mleko przed wyjściem do szkoły, sanki z tatą, lepienie pierogów z mamą? Być może. Ale też tak, jak w odpowiedziach polskich internautów na zadane im przez użytkowniczkę platformy Quora pytanie: "Czy rodzice bili cię w dzieciństwie?":
"Ojciec używał pasa. Matka nie oponowała, bo to było normalne. Czasami ja i mój młodszy brat mieliśmy sińce za dwóje w szkole albo za cokolwiek". Szkoła to w ogóle był dobry pretekst do bicia, przewija się w wielu wypowiedziach, na przykład w tej:
"Tak (bili – przyp. red.) i 'nie było zmiłuj się'. Dostawałam od taty za byle co, np. za oceny. A miałam bardzo dobre. Jak dostałam 5-, to powodem był ten minus. Ja nie dostawałam klapsów. W ruch wchodził zazwyczaj kabel, haczyk taki do pieca węglowego itp."
Trzy pasy na goły tyłek za kłamanie na temat pracy domowej. Ręką za złe oceny. Kablem od żelazka. Skórzanym kapciem. Mokrą ścierką. Za wszystko. "Tak, mama (mnie biła – przyp. red.). W głowę i ciągała silnie za ucho przy odrabianiu lekcji. Przyłożyła mi również z pięści, gdy miałam 6 lat, ponieważ użyłam niecenzuralnego słowa, którego nie rozumiałam".
Bije ojciec, bije matka
Rodzic-oprawca nie ma płci. Bili zarówno ojcowie, jak i matki. "Mój ojciec. Były wojskowy. Tłukł nas pasem, ordynował: wykonać", pisze jeden z internautów, inny dodaje: "Rodzice stosowali kary cielesne, od wykonania był ojciec, który najczęściej używał do tego skórzanych klapek. Potem, jak byłam starsza, to dla odmiany matka uważała, że spoliczkowanie jest dobrą reakcją na 'bezczelność'".
Przemoc ma to do siebie, że eskaluje, to również wyraźnie widać w tych odpowiedziach: "Raz mi nawet krew z nosa poleciała, innym razem mama mnie tak skopała, że aż się posikałam, po czym jakiś czas chodziłam z sinikami na nodze". "Wcześniej klapsy ręką – oboje rodziców. Jak dorosłem na tyle, że ręka bolała bardziej niż klaps, pojawiły się akcesoria (pasek, kabel od żelazka). Wtedy ojciec – matka nie miała dość siły".
Obojętność, brak refleksji
O tym, jak bardzo bicie dzieci było kiedyś rozpowszechnione, dobitnie świadczy ten komentarz: "Pamiętam natomiast dokładnie, jak (ojciec – przyp.red.) kilka razy zbił mamę, i to jest naprawdę traumatyczne wspomnienie… Patrząc na to oczami dziecka, nie mogłam pojąć, jak dorosły może zrobić coś takiego innemu dorosłemu, przecież nie wylała mleka, nie popisała ściany, nie połamała suszącego się makaronu…".
Bo dzieci przecież się bije, prawda? Taka kolej rzeczy, taki porządek świata. "Sądzę, że (mama – przyp.red.) się nie zastanawiała nad konsekwencjami, ani nad tym, czy to skuteczne. Po prostu babcia to też praktykowała, a wcześniej prababcia itd.".
A co później?
Smutne są też refleksje komentujących, te, które przyszły do nich w dorosłości. Większość podkreśla, że sama swoich dzieci nie bije. "Nigdy nie uderzę swoich dzieci, bo dobrze pamiętam, jak w tamtym czasie nienawidziłam mojego taty, jak strasznie się czułam", pisze jedna internautka. "Nie zamierzam powtarzać tej historii w swoim życiu", dodaje inna.
Niektórzy mają żal do swoich rodziców, ale nie wszyscy. Wielu podkreśla, że fakt, że byli bici, świadczy o słabości i braku odpowiednich kompetencji wychowawczych ich rodziców: "Nie mam o to do rodziców jakichś zasadniczych pretensji, ale uważam, że to była straszna głupota wychowawcza. Nie daje praktycznie nic, a niszczy relacje i zostawia bolesne zadry u dziecka (co ciekawe rodzice tego praktycznie w ogóle nie pamiętają i gotowi przysiąc, że bicia, szczególnie z akcesoriami, nie było)".
To kolejna ciekawa rzecz – wielu rodziców-oprawców zdaje się nie pamiętać, że kiedyś stosowali przemoc wobec swoich dzieci: "Nie mam do nich żadnych wyrzutów o sam fakt bicia, ale nie trawię faktu, że się do tego nie przyznają. Zawsze powtarzają mi, że nigdy mnie nie uderzyli, zamiast przyznać się, że tak, zrobili to i był to błąd".
Inni rodzice nie chcą słuchać krytyki, bo "tak było i już". To oni czują się ofiarami. "Gdy postanowiłam, że nie będę bić swoich dzieci, (ojciec – przyp. red.) uznał, że to celowo i przeciw niemu".
Niektórzy bici w dzieciństwie dorośli konsekwencje "3 pasów na gołą dupę" odczuwają do dziś. Tak jak ta kobieta: "Cała ta sytuacja odbiła mi się na zdrowiu. Nie umiałam znaleźć się w związku, do dziś nie cierpię ludzi, wolę samotność, mimo tego, że mam partnera i dwoje dzieci. Nigdy nie kochałam i zawsze miałam uczucie, że nie byłam kochana".
W Polsce od 2010 r. obowiązuje zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci. Zakaz ten wprowadzono w znowelizowanej ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Na jej mocy dodano do Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego artykuł stanowiący, że osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych. (Dziennik Gazeta Prawna)