Nie macie wrażenia, że bycie rodzicem przedszkolaka to naprawdę duże wyzwanie? I nie chodzi o samo dziecko, ale o to, że absolutnie wszyscy widzą nasze "błędy" i "niedociągnięcia". To wręcz niewiarygodne, ilu wokół nas jest ekspertów od wychowania, którzy chętnie nam "doradzą". Nie brakuje także odważnych do krytykowania, choćby wymownym spojrzeniem. To dlatego przedszkolne jasełka były dla Olgi i jej synka istnym koszmarem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Mój synek rok temu zaczął naukę w przedszkolu. Bardzo lubi panie oraz dzieci, ale jakoś nadal nie przekonał się do publicznych wystąpień. Jest mi trochę smutno, bo wiem, że zna piosenki i wierszyki, ponieważ powtarza je w domu. Każdy wysęp jednak szybko kończy się płaczem.
Matka matce wilkiem
Inne przedszkolaki, mniej lub bardziej speszone, śpiewają albo tylko stoją, Jaś – szlocha. Żadne inne dziecko tak się nie zachowuje, ale czy to naprawdę aż takie dziwne? Cała masa obcych ludzi gapi się i robi zdjęcia. Jest ciasno, tłoczno, gorąco. To stresująca sytuacja.
Każdy występ kończy się dla mojego synka po 3 minutach. Widzi mnie, zaczynał płakać i ląduje na moich kolanach. Choć wtedy skupiam się tylko na moim dziecku, to tym razem poczułam krytyczne spojrzenia innych rodziców. Jakby wzrokiem chcieli mnie zabić, bo moje dziecko szlocha. Te ruchy brwiami i wytrzeszcz oczu chyba miały mnie nakłonić do opuszczenia sali.
Co was dziwi?
Rozumiem, że płacz Jasia może nieco przeszkadzać w odbiorze występu czy nagraniu idealnego filmiku z jasełek, ale to przecież nadal są przedszkolaki, które mają pełne prawo się stresować. Występy 3- i 4-latków właśnie tak wyglądają.
Widziałam kątem oka, jak inne maluchy również chciały podejść do swoich rodziców. Ci jednak trzymając jedną ręką telefon, druga odpychali je delikatnie, pokazując, by dalej śpiewały czy tańczyły z innymi dziećmi.
Nie chcę i nie zamierzam wychodzić z sali z płaczącym dzieckiem. Chcę pokazać Jasiowi, że to nic strasznego, z nadzieją, że kiedyś się odważy. Poza tym przecież szykował ten występ z innymi maluchami, należy do tej grupy i uważam, że powinien uczestniczyć w wydarzeniu, nawet jeśli jest na moich kolanach.
Niektórzy rodzice okazują jednak swoim zachowaniem zerowy poziom empatii! Zamiast patrzeć na swoją pociechę, to silą się na te swoje wymowne spojrzenia. Egoistycznie myślą tylko i wyłącznie o idealnym filmiku.
Życzę waszym pociechom, by nigdy nie poczuły tego, co mój syn, bo najpewniej nie będą mogły liczyć na wasze wsparcie. Płaczące dziecko nie pasuje przecież do ładnego kadru, prawda?
Ja się nie mam czego wstydzić! To przecież tylko małe dzieci".