Wykładowca akademicki, autor książek o kondycji edukacji w Polsce, Mikołaj Marcela tym razem opublikował post o zjawisku, które zdaje się niemal fantazją w dzisiejszym świecie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rzecz o umiejętności, a raczej jej braku, odpoczynku. Jako współcześni ludzie kultury Zachodu zapędziliśmy się tak bardzo, że nie wiemy, jak wykorzystać czas zatrzymania, nie potrafimy odpuszczać.
Nie, nie chodzi o naukę lenistwa. To zupełnie nie tak. Natomiast na pewno łatka "lenistwa" i nadanie pejoratywnego znaczenia w tym kontekście odpoczynkowi nie okazuje się wsparciem.
Okazuje się bowiem, że kolejne pokolenia nie wiedzą już nawet, jak zacząć odpoczywać. Nie dają sobie do odpoczynku żadnego prawa, nie potrafią go zorganizować. W rezultacie, zamiast odpoczywać, toną w wyrzutach sumienia, że są nieproduktywni lub bezmyślnie gapią się w kolejny serial, męcząc się myślą o tym, że mogliby ten czas spędzić lepiej.
Znacie państwo ten stan, jestem pewna. Ja również często jestem w tym miejscu. Dlatego, kiedy widzę swoją córkę, która nie bardzo umie znaleźć sobie w danym momencie konkretne, angażujące zajęcie, to nic z tym nie robię.
Pozwalam jej na bezproduktywność i na możliwość poczucia nudy. Wbrew utartym schematom i pozorom, to cenniejsze, niż mogłoby się wydawać.
Nasze dzieci i my jako ludzie w ogóle powinniśmy zrozumieć, że nasze ciała i umysły potrzebują w równej mierze zaangażowanych procesów i odpuszczenia, wolności, regeneracji.
Wolność
Poniżej świetny post Marceli:
"Myślę sobie, że my w ogóle – także i być może przede wszystkim przez nasze uszkolnienie – oduczyliśmy się odpoczywać. Nauczyliśmy się za to, że odpoczynek to strata czasu, bo ciągle trzeba się uczyć i rozwijać.
(…)
Szkoła nieprzypadkowo pierwotnie oznaczała "czas wolny". Niestety obecna nauka w szkołach, która jest tak naprawdę szaleńczą pracą ponad siły – nie ma w sobie nic z wolności. To absolutne zniewolenie przez niekończącą się pracę. I to zniewolenie towarzyszy nam długo po skończeniu szkoły, czasami przez całe życie, które sprowadza się wyłącznie do pracy...
I może gdyby szkoła miała przede wszystkim uczyć nas odpoczynku i relaksu, jako dorośli ludzi moglibyśmy być naprawdę wolni?".
Życzę z tego miejsca sobie i państwu, a przede wszystkim naszym dzieciom, prawdziwej wolności.