
"Bardzo się zaniepokoiłam, kiedy moja 7-letnia córka Maja wróciła ze szkoły z płaczem. W pierwszym momencie pomyślałam, że dostała złą ocenę, nie potrafiła rozwiązać jakiegoś zadania czy nie poradziła sobie z czymś, o co poprosiła ją pani. Zaprzeczyła wszystkim moim przypuszczeniom, ale za nic w świecie nie chciała powiedzieć, co się stało.
Nic z tego nie rozumiem
Niemalże całe popołudnie Majka przesiedziała smutna w pokoju. To do niej niepodobne. To bardzo pogodna i energiczna dziewczynka, której zawsze wszędzie jest pełno. Tego dnia było zupełnie inaczej. Próbowałam do niej dotrzeć wszystkimi możliwymi sposobami. Podpytywałam z różnych stron.
Wszystkiemu, co mówiłam, zaprzeczała, a ta niewiedza nie dawała mi spokoju. Zaczęłam wypytywać o koleżanki, może z którąś z nich się pokłóciła. Może ktoś jej coś zabrał? Może ktoś sprawił przykrość?
Nie mogę w to uwierzyć
Dopiero kiedy zapytałam o kolegów, zauważyłam, że coś jest na rzeczy. Majka niby nic nie powiedziała, ale jej mina zdradzała wiele. Zaczęłam się domyślać, że za wszystkim stoi chłopak i to chyba jeden, konkretny. Postanowiłam podejść Maję z drugiej strony.
Zaczęłam opowiadać jej o swoich przygodach, szkolnych historiach i delikatnie poruszyłam temat pierwszej miłości. Ona nie mówiła zbyt wiele, ale widziałam, że słucha i dokładnie analizuje każde moje słowo. Porozmawiałyśmy, w sumie to był bardziej monolog.
Wyszłam z pokoju i zajęłam się sprzątaniem. Chciałam jej dać czas na przemyślenia, chwilę dla siebie. By mogła na spokojnie poukładać sobie w głowie to, co jej powiedziałam.
Dzieci potrafią naprawdę zranić
Po mniej więcej 30 minutach Maja wyszła z pokoju. Zaczęła rozmawiać. W sumie bardziej mogę to porównać do zwierzeń. Opowiedziała, na początku bardzo zawstydzona, o chłopcu, który bardzo się jej spodobał. To Kuba, z jej klasy.
Nie raz o nim słyszałam, to taki klasowy rozrabiaka. Po chwili, zasłaniając oczy, przyznała, że się w nim zakochała. Widziałam, ile ją to kosztuje, dlatego byłam bardzo szczęśliwa, że postanowiła mi zaufać i podzieliła się tym, co czuje. Prosiła, abym nikomu o tym nie mówiła. To dopiero połowa zagadki.
Teraz pojawia się kolejne pytanie – dlaczego płakała? Jak się po chwili okazało, Maja zdradziła swoją tajemnicę jednej z koleżanek, która rozpowiedziała ją po całej klasie. Dzieci zaczęły się z niej śmiać, wytykać palcami, dokuczać. Jeden kolega podobno wymyślił nawet jakąś niezbyt przyjemną rymowankę.
Porozmawiam z wychowawczynią
Majka to moje jedyne dziecko. Przyznaję, nie mam doświadczenia w tego typu sytuacjach. Choć bardzo chciałabym jej pomóc, najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam jak. Starałam się tłumaczyć, że nie powinna się wszystkim przejmować, że dzieci często dokuczają i śmieją się z innych.
Sama jednak wiedziałam, że to, co mówię, jej nie pomoże. Postanowiłam umówić się z wychowawczynią na rozmowę. Chciałam poprosić o pomoc. Opowiedziałam jej o całej sytuacji, a ona wpadła na świetny pomysł.
Mądra pogadanka
Pani wychowawczyni postanowiła zorganizować krótką pogadankę na temat przyjaźni i pierwszych miłości. Przygotowała dla dzieci rebusy, krzyżówki, a nawet konkurs. Wyjaśniła dzieciom, że miłość to piękne uczucie, które sprawia, że stajemy się szczęśliwsi. Czujemy się spełnieni, dowartościowani, pewni siebie.
Podkreśliła, że pierwsza miłość zazwyczaj szybko przemija, ale zdarza się, że pamiętamy o niej do końca życia. Więcej nie wiem, bo tylko tyle Maja mi przekazała. Jednak co najważniejsze, bodajże dwa dni później, przyjaciółka Mai przeprosiła ją, że rozpowiedziała jej tajemnicę. Inne dzieci przestały się z niej śmiać. Zrozumiały, że postąpiły źle, czy po prostu zapomniały? Mam nadzieję, że to pierwsze".