Tak przynajmniej twierdzi autorka maila nadesłanego na adres naszej redakcji. Przeczytałam ten list z uwagą i... cóż, biję się w piersi, ja też wychowuję ciamajdy. I wiecie co? W ogóle się tym nie przejmuję. Wy też nie powinniście!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zacznijmy od pełnej treści maila. Zauważcie, że jest dość zdecydowany w tonie i poglądach. Autorka prosiła o zachowanie anonimowości:
W co oni się ubierają?
"Czytałam ostatnio, że rodzice wychowują pokolenie ciamajd, bo odbierają dzieci wcześnie z przedszkola. Nie bardzo widzę, gdzie tu logika w tym rozumowaniu, ale powiem wam jedno: na ciamajdach to autorka tego listu się nie zna. Jak chcecie zobaczyć ciamajdy, idźcie do szkoły (nawet średniej!) i zobaczcie, jak te dzieciaki są ubrane.
Ofermy i leni poznacie właśnie po ubraniach: buty na rzepy, udawane glany z zamkiem z boku, spodnie dresowe, byle, nie daj Boże, nie zapinać guzika i zamka w dżinsach. Koszula na guziki? Zapomnijcie, wszystkie dzieci chodzą teraz w bluzach. Tak się rodzicom w głowach poprzewracało od tych współczesnych udogodnień, że zapomnieli uczyć swoje dzieci podstawowych umiejętności, takich jak: zapinanie guzików czy wiązanie sznurówek.
Patrzeć na to nie mogę, serio. Nie mówiąc już o jedzeniu nożem i widelcem. Wejdźcie sobie na stołówkę szkolną, to załamiecie ręce. Założę się, że większość rodziców kroi kotleciki (ba! parówki!) jeszcze nastolatkom. Ja nie wiem, jak te dzieci będą funkcjonować w przyszłości, ale samodzielnymi dorosłymi to na pewno nie będą…
No, chyba że będą chodzić od rana do wieczora w dresach i zamawiać ciągle jedzenie na wynos. Żałosny to widok, taki nastolatek w rozwiązanych trampkach czy dzieciak jedzący drugie danie łyżką. Może warto się nad tym pochylić?".
Winna, Wysoki Sądzie!
Byłam wczoraj na zakupach odzieżowych z moim synem. Mój nastolatek pilnie potrzebował nowych butów, bo cóż tu dużo mówić: zima co roku zaskakuje nie tylko drogowców, ale i niektóre matki (czyt. mnie). Wyskoczył więc ze swoich przemoczonych sneakersów – takich, wiecie, wsuwanych – i przerzucił się na ocieplane sneakersy za kostkę… Tym razem wiązane.
Jak na przykładną współczesną matkę wychowującą ofermy przystało, zapytałam to moje wyrośnięte dziecko, czy jest pewne, że chce wiązane buty, bo do teraz obecność sznurówek w obuwiu ignorowało, a moje powtarzane jak mantra (i wyuczone od własnej mamy): "zaraz się zabijesz o te sznurówki", puszczało mimo uszu.
Otóż okazało się, że tak. Chce te wiązane, bo piękne są takie, że od razu chłop wygląda, jakby wyskoczył na chwilę z NBA, żeby zaszczycić swoją obecnością chodniki Warszawy. I wiecie, co było dziś rano przy wychodzeniu z domu? – Szkoda, że nie mają jednak rzepów – westchnął młodzieniec, bo już był spóźniony do szkoły, a tu jeszcze wiązanie butów zostało.
I tak, on też lubi spodnie dresowe. Albo joggery. Nosi bluzy (jak wszystkie nastolatki chyba?). Tak jest po prostu wygodniej. Ale naprawdę, nie widzę w tym ani jego lenistwa, ani swojego zaniedbania. Przecież nauczy się lub doprowadzi do perfekcji te wszystkie wymienione przez autorkę maila czynności, kiedy będzie tego chciał. Teraz nie chce, bo wybiera to, w czym czuje się swobodniej. I co w tym złego? My, dorośli, też niechętnie przecież wbijamy się w garsonki czy garnitury. No przynajmniej ci bardziej ciamajdowaci z nas.
Grunt to odpowiednia motywacja
Nauczyłam się gotować, dopiero kiedy zamieszkałam poza rodzinnym domem. Robię to świetnie. To samo dotyczy mycia okien, opłacania rachunków. Z ciuchami tak dobrze nie miałam, ale wiadomo – dziecko z PRL-u ze mnie, musiałam umieć wiązać buciki, zanim nauczyłam się chodzić. Za to z radością trzy lata temu zamieniłam sznurowane martensy na buty je udające, ale z zamkiem z boku.
Ja tam więc rozumiem i nastolatki, i dzieci. Dajcie żyć. To trochę jakby mówić, że jeśli nie oduczycie 3-latka sypiania z rodzicami, to dalej z nimi będzie sypiał, gdy skończy 30 lat. Znacie takiego trzydziestolatka? No właśnie. Chciał spać sam (lub z kimś obcym ;) ), to się nauczył. Z całą resztą też tak będzie. Ważna jest motywacja wewnętrzna, a nie ramy czasowe, kiedy to KONIECZNIE trzeba zacząć nosić spodnie zapinane na guziki.