Chyba nie ma nic bardziej frustrującego niż przedszkolak, który stawia opór. Śpieszysz się do przedszkola, a z ust twoje pociechy raz po raz pada: NIE! Jako mama 3-latki znam to aż za dobrze. Czasem mam wrażenie, że to nie wynika z jakichś przekonań dziecka, a po prostu malec musi wyrobić normę sprzeciwów w ciągu dnia. Można jednak to zmienić i to w bardzo prosty sposób.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rodziców zachwyciła pewna metoda, którą przekazują sobie w mediach społecznościowych. Polega ona na bardzo prostej zmianie w sposobie komunikacji z własnym dzieckiem. Warto ją przetestować, bo efekt naprawdę może cię zaskoczyć!
Kiedy – wtedy
Często, jako rodzice, nie zadajemy sobie sprawy, jak olbrzymi wpływ ma język, którego używamy. Następnym razem, gdy będziesz chciała, by twoja pociecha coś zrobiła, skonstruuj swój komunikat nieco inaczej niż zwykle. Zamiast nakazywać dziecku zrobienie czegoś, użyj metody kiedy – wtedy.
Jak wygląda taki komunikat?
Zamiast: "Musisz założyć buty, zanim wyjdziesz na zewnątrz", spróbuj: "GDY założysz buty, WTEDY możemy wyjść na zewnątrz".
Zamiast: "Nie możemy iść do parku, dopóki nie posprzątasz zabawek", spróbuj: "KIEDY posprzątasz wszystkie zabawki, WTEDY możemy iść do parku".
Zamiast "Żadnych bajek, dopóki nie zjesz śniadania", spróbuj "KIEDY skończysz śniadanie, WTEDY możesz obejrzeć bajkę".
Zamiast "Nie możesz jeździć na rowerze bez kasku", spróbuj "GDY masz założony kask, WTEDY możesz jeździć na rowerze".
Można bez nakazów
Kiedy wymagasz czegoś od dziecka, jego pierwszym odruchem będzie negacja – zwłaszcza jeśli jest to coś, czego faktycznie nie ma ochoty robić. Natomiast, gdy użyjesz sformułowania typu kiedy – wtedy, dajesz dziecku poczucie kontroli. Nie mówisz, że nie może czegoś zrobić (co automatycznie może wywołać bunt), mówisz, że może, gdy tylko wykona pierwsze zadanie.
Osobiście zauważyłam, że wiele rzeczy mówimy automatycznie. Metoda ta wymaga od rodzica więcej uważności na to, co dokładnie, w jaki sposób i kiedy mówi do dziecka.
Czy to zadziała w 100 proc. przypadków? Prawdopodobnie nie, zwłaszcza jeśli masz szczególnie uparte dziecko. Na szczęście to dość prosta zmiana, która wyjdzie wam tylko na dobre.