Wychowanie nastolatki tak, żeby stawiać granice i równocześnie dawać wolność, jest niezwykle trudne. Publikujemy list mamy, która zabroniła 16-letniej córce długich, kolorowych paznokci. Kobieta tłumaczy się troską o bezpieczeństwo dziewczyny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Moja 16-letnia córka jest fanką naturalnego wyglądu. Nie wiem, czy dałabym radę rozmawiać spokojnie i próbować przekonać nastolatkę, że nie potrzebuje tony makijażu do wyrażania siebie. Jestem zdania, że to jej własna decyzja jak wygląda i jak ingeruje w swój wygląd, ale akurat za dużo podkładu, mocno podkreślone oko i usta sprawiają, że myślę tylko o tym, że cera młodej dziewczyny nie może oddychać" – rozpoczyna list mama nastolatki.
"Stąd biorą się problemy skórne i zbyt szybkie jej starzenie. Jedyne, co w wyglądzie córki przykuwa uwagę konserwatywnych osób, to paznokcie. Majka uwielbia długi, kolorowy manicure i chodzi na hybrydę co kilka tygodni. Płaci za to z własnych pieniędzy, więc dotychczas byłam zdania, że nie powinnam się wtrącać i dyktować jej, jak ma wyglądać".
Niebezpieczny wypadek
Kobieta przyznaje, że w szkole córki doszło do zdarzenia, przez które zmieniła zdanie: "Ostatnio w jej szkole jednak doszło do pewnego wypadku – jedna z jej koleżanek podczas gry w koszykówkę na WF-ie uderzyła palcem w piłkę dość niefortunnie. Dziewczyna wylądowała w szpitalu, trzeba jej było chirurgicznie ściągać paznokieć i zakładać szwy.
Podczas uderzenia o piłkę długi paznokieć wygiął się i doprowadził prawie do złamania palca. Po tym incydencie powiedziałam córce, że nie chcę, żeby do podobnej sytuacji z jej udziałem doszło na lekcji. Maja na WF-ie jest dość aktywna – lubi sport, po szkole trenuje też pływanie i bieganie. Wiem, że pewnie i tak na zajęciach bardzo uważa, bo lubi swoje paznokcie, na których zawsze ma jakieś ciekawe wzorki".
Ograniczam jej wolność?
"Podczas ostatniej rozmowy z córką, powiedziałam jej, że ma skrócić paznokcie i więcej ich nie zapuszczać do takiej długości, która utrudnia nawet pisanie na telefonie. Przyznaję, powiedziałam jej, że jeśli nie przestanie nosić takich szponów, nie będę jej dawała kieszonkowego, więc nie będzie miała funduszy na wizyty u manicurzystki. Dałam jej takie ultimatum, choć nie jestem z tego dumna, bo bardzo chciałabym dawać jej wolność w wyrażaniu siebie poprzez wygląd (pamiętam, że sama miałam z tym problem, będąc nastolatką).
Z drugiej strony uważam, że tak długie paznokcie to zagrożenie dla jej zdrowia, np. podczas zajęć WF-u, ale też zwykłych codziennych czynności. Usłyszałam od córki, że rujnuję jej życie i że moje pomysły są całkowicie oderwane od rzeczywistości. Zdania jednak nie zmienię, tu chodzi o kwestie jej bezpieczeństwa. Skoro szkolny statut nic o paznokciach nie mówi, to w sprawie swojego dziecka zdecyduję samodzielnie. Ona będzie o sobie decydowała po skończeniu pełnoletności" – kończy wiadomość mama nastolatki.