Ilekroć przeglądając sieć, trafię na profil wypełniony zdjęciami tej samej twarzy w tych samych ujęciach, ozdobionej różnymi wariantami makijażu, jestem pod wrażeniem.
Dziewczyny wprawiają mnie w osłupienie. Muszą posiadać niewyczerpane pokłady czasu i wytrwałości, żeby z uporem maniaka nakładać na siebie te tony kosmetyków. I odrobinę supermocy jak sądzę również, skóra zwykłego śmiertelnika chyba już by wymiękła.
Na tym ich moce chyba jednak się kończą, skoro muszą nakładać maskę, by poczuć się dobrze w i tak już niewłasnej skórze.
Niech dziecko pozostanie dzieckiem
Nie jestem fanką instagramowych pseudo – makijażystek, to jednak nie jest powód, dla którego powstał ten tekst.
Powodem, jak zwykle jest dziecko. Dopóki bowiem odstępstwo od normy, dziwactwo, fanaberia, czy specyficzna pasja jest mniej lub bardziej świadomym wyborem dojrzałej jednostki, powinno pozostać w sferze jego indywidualności.
Kiedy jednak wykorzystuje kilkuletnie dzieci, wpływa na nie i eskaluje w nich to, co ich nie dotyczy, jest naruszeniem ich przestrzeni. I to wkurza mnie najbardziej.
W sieci pojawiło się nagranie, na którym kilkuletnia dziewczynka nieudolnie nakłada na siebie kilka warstw makijażu, z kuriozalnym uśmiechem prezentuje użyte kosmetyki i wygląda… strasznie.
Przerażające jest to, w jakiej została zaaranżowana scenerii i to, jak się w niej odnajduje, a raczej tego nie robi. W końcu animuszu do prezentowania całemu światu byle czego nabiera się z wiekiem.
"Ona kocha makijaż"
Film został wcześniej opublikowany na jednym z instagramowych kont. Dziewczynka jest siostrzenicą właścicielki profilu, dziewczyny o stu, tak samo wydętych ustach i za długich rzęsach.
Kiedy film zaczął krążyć po sieci, reakcje w większości przywróciły wiarę w normalność. Ludzie piszą o tym, że dziecko wygląda kuriozalnie i przerażająco, a to należy do świata dorosłych, powinno w nim pozostać.
Ja dodałabym jeszcze tylko, że ten konkretny świat należy do bardzo unikalnych dorosłych, którzy, również potrzebują jeszcze chwili na dojrzałość.