Obecność i pierwszeństwo ciężarnych w miejscach publicznych, np. w kolejce w sklepie lub komunikacji miejskiej, wzbudzają w naszym społeczeństwie wiele emocji. Ciągle widać, że ludziom niestety brakuje empatii i życzliwości. Napisała do nas Emilia, która w ciąży była bardzo niemiło potraktowana w tramwaju przez starszą panią.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem w 25. tygodniu ciąży, to będzie moje pierwsze dziecko, więc jeszcze nie jestem doświadczona w różnych kwestiach bycia rodzicem. Ostatnio zauważyłam jednak, że kobiety w ciąży i te posiadające dzieci są szczególnie negatywnie traktowane przez społeczeństwo w miejscach publicznych. Być może wcześniej tego nie widziałam, bo ta kwestia mnie po prostu nie dotyczyła" – rozpoczyna swój list nasza ciężarna czytelniczka Emilia.
"Teraz widzę, ile w ludziach jest jadu i braku życzliwości dla rodziców z malutkimi dziećmi, które płaczą np. w restauracji lub nie słuchają opiekunów. Podobnie ludzie zachowują się wobec ciężarnych, które stoją w kolejce w sklepie albo 'bezczelnie' zajmują wolne miejsce w komunikacji miejskiej. Od samego początku ciąży nigdy jakoś mocno nie walczyłam o swoje prawa. Jestem jednak zdania, że w komunikacji miejskiej powinnam siedzieć, bo boję się, że np. uderzę w coś brzuchem, gdyby doszło do nagłego hamowania".
Jej się bardziej należy miejsce siedzące?
Przyszła mama opowiedziała o pewnej sytuacji, która jej się przytrafiła w komunikacji miejskiej: "Jakiś czas temu, gdy mój brzuch jeszcze był mniej widoczny, jechałam po południu z pracy do domu. Udało mi się tego dnia skończyć pracę wcześniej, więc byłam zadowolona, że mogę wrócić do mieszkania koło 15:00, kiedy jeszcze w warszawskich autobusach i tramwajach nie ma tłumów.
Siedziałam w tramwaju zadowolona i już trochę zmęczona po całym dniu na nogach. Dosłownie 4 przystanki przed tym, na którym miałam wysiąść, wsiadły do wagonu dwie starsze panie z torbami z zakupami. Stanęły w przejściu przede mną, a pojazd ruszył w dalszą trasę. W wagonie było sporo wolnych miejsc, bo nie były to jeszcze godziny szczytu.
Czytałam książkę, więc nie do końca zwracałam uwagę na otoczenie, ale w pewnej chwili usłyszałam, jak jedna do drugiej tuż przede mną tonem pełnym pretensji mówi: 'Tacy dziś są ci młodzi. Już nikt nie myśli o ustępowaniu miejsca starszym'. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam, że kobieta uszczypliwym tonem chciała wskazać mnie jako tę niegrzeczną i niekulturalną, która nie ustępuje miejsca starszym".
Było mi wstyd, choć to mnie źle potraktowano
Nasza czytelniczka poczuła się urażona uszczypliwym komentarzem: "Panie były w pełni sił, miały ze sobą torby z zakupami, która samodzielnie dźwigały bez większych problemów. Nie widziały chyba za to, że ja też dźwigam – ciążowy brzuch i bolący kręgosłup. Podniosłam na nie wzrok, bo nie do końca wierzyłam, że kierują swoją pretensję w moją stronę.
Spotkałam się z oskarżycielskim wzrokiem dwóch pań w okolicach 70. Akurat dojeżdżaliśmy do przystanku, na którym miałam wysiadać, więc wstałam, patrząc kobietom w oczy. Wypchnęłam do przodu swój ciążowy brzuch, żeby zobaczyły go, jeśli wcześniej go przeoczyły. I zapytałam je, czy to miło tak wyżywać się na ciężarnej. Były dość zdziwione, ale żadna nie przeprosiła. Nie powiedziały nawet nic o tym, że nie zauważyły, choć takie jest największe prawdopodobieństwo.
Wychodząc z tramwaju, dodałam jeszcze na odchodne, że to, że im w ciąży nikt nie ustępował, nie oznacza, że muszą wyżywać się na innych kobietach w ciąży. Gdy wyszłam, z jednej strony było mi przykro, że doświadczyłam takiego traktowania. Z drugiej było mi wstyd, że zniżyłam się do ich poziomu i byłam wredna. O ile łatwiej byłoby, gdyby panie po prostu poszły siąść gdzieś indziej, a nie sterczały nad jednym miejscem i komentowały zachowanie młodej dziewczyny" – kończy swój list Emilia.