Fot. screen z Facebooka
Fot. screen z Facebooka
Reklama.
Na co dzień Tiffany, blogerka fitness, może pochwalić płaskim brzuchem. Dokładnie takim, o którym marzy większość z nas. Są jednak dni, kiedy przypadkowo spotkane osoby gratulują jej w związku z faktem, iż wkrótce zostanie mamą. O co chodzi? Mam wrażenie, że o utarcie niektórym nosa. Blogerka udowadnia bowiem na samej sobie, że nie wszystko, co widzimy w Internecie, jest takie, jak nam się wydaje.
Zaledwie w ciągu kilku dni post polubiło i udostępniło prawie 20 tysięcy osób. Przede wszystkim kobiet, które borykają się z podobnym problemem. Pod zdjęciem blogerka wyjaśnia o co chodzi.
Tiffany Brien
blogerka fitness

”Nie, nie jestem w 6 miesiącu ciąży. To moje ‘zjedzone dziecko’. Między zrobieniem jednego i drugiego zdjęcia minęło 12 godzin. To z prawej zrobiłam przed pójściem spać. To z lewej jak wstałam. I tak – ja też to widzę.

Media społecznościowe nigdy nie pokazują całej prawdy. Ale pomyślałam, że podzielę się z wami moim gorszym dniem, żeby pokazać wam, że nikt nie jest idealny. Ciało raz na jakiś czas się buntuje i zdarza się to nawet najlepszym z nas. Taka jest cena kobiecości. W moim przypadku to koktajl składający się z niedoboru snu, wahań hormonów i nietolerancji na różne pokarmy.

Najgorsze jest to, że zazwyczaj przytrafia się to w najmniej oczekiwanym momencie. Przykładowo, gdy wybieram się na kolację w ulubionej obcisłej sukience. Czuję się wtedy niekomfortowo i nieatrakcyjnie. (…)

Przez lata zrozumiałam, że moje ciało reaguje tak na różne rzeczy, które robię i które spożywam. Często nie wiem dokładnie, co zawiniło i to jest najbardziej frustrujące. To, co jednego dnia mi nie szkodzi, innego powoduje właśnie takie rzeczy. Nie powiem wam, co tym razem wywołało taki efekt. Przemyślałam dokładnie, co jadłam i nie było to nic szkodliwego. Najprawdopodobniej to jedna z tych niby zdrowych przekąsek, przeciwko której moje ciało postanowiło się nagle zbuntować.”

W dalszej części wpisu Tiffany opisuje co jej zdaniem może potęgować takie zachowanie organizmu. W pierwszej kolejności wymienia stres. Zwłaszcza ten, z którym stykamy się w pracy. Lekarstwo, jakie stosuje blogerka, to joga. Na drugim miejscu stawia deficyt snu podkreślając, jak ważny jest dla organizmu ośmiogodzinny wypoczynek. I wreszcie wskazuje hormony.
Tiffany Brien
blogerka fitness

”Nie jestem idealna. Tak prawdę mówiąc daleko mi do tego. Każdy z nas ma jakieś słabości. Zdaję sobie sprawę co robię źle i wiem jak to naprawić, ale nie zawsze mam na to siłę.”

Brien podkreśla, że postara się spać więcej, relaksować się i odpowiednio odżywiać. A postępami będzie się dzieliła.
Na koniec zamieszcza klika uwag, przy których zamieszcza kolorowe emotikony. Pisze co może być pomocne, jeśli cierpisz na podobną przypadłość. To wg blogerki „top-tips”
- wyśpij się!
- zapisuj co jadłaś, żeby zorientować się, po czym występują wzdęcia,
- nie ćwicz, żeby zmniejszyć swój nabrzmiały brzuch - to zazwyczaj przynosi odwrotny efekt,
- zastanów się, czy nie potrzebujesz przypadkiem suplementów diety – witamin lub probiotyków,
- pij miętę,
- wyluzuj się i bądź szczęśliwa. Nie jesteś z tym sama!
Źródło: Facebook /Tiffany Brien