smutni chłopcy
Współczesne dzieci są zbyt wymagające? Fot. 123rf.com
REKLAMA

"Ponieważ niedawno zostałam mamą i przebywam na urlopie wychowawczym, postanowiłam, że zabiorę moich siostrzeńców do siebie na lato. Rodzice zapewnili im wyjazd na kolonie i wspólne wakacje, jednak nie mieli jak zorganizować im reszty czasu.

Kiedyś było fajniej?

Sama pamiętam nasze wakacje. Z siostrą jechałyśmy na kolonie, a potem całe lato spędzałyśmy w domu. Główną atrakcją było lato w mieście organizowane w miejskim ośrodku kultury. Było nas sporo, ale nie przeszkadzał nam jeden stół do ping-ponga na kilkadziesiąt dzieciaków. Granie na komputerze przez 10 minut raz na 2-3 dni (bo trochę zajmowało, zanim cała kolejka minęła), to była ekstra zabawa. Fajnie było, bo było towarzystwo, a jak ktoś zorganizował nam wyjazd na basen, to był totalny kosmos.

Ponieważ sama nie miałam większych planów na te wakacje, postanowiłam zaprosić chłopców do siebie i wymyślić trochę atrakcji w stolicy. Pomyślałam, że zorganizowanie czegoś ciekawego, co nie zrujnuje mojego budżetu, nie powinno być trudne. Latem jest sporo wydarzeń, a do tego wiele muzeów ma darmowe wejściówki. Nakreśliłam plan i podniecona czekałam na dzieci siostry z niecierpliwością. 

Nie sprostałam oczekiwaniom

Choć miało być tak cudownie, skończyło się kiepsko. Miałam wyrażenie, że ciągam ich wszędzie na siłę i nic ich nie interesuje. Gdy już się cieszyli na jakąś atrakcję, na miejscu kręcili nosem zawiedzeni, bo myśleli, że to będzie fajniejszy basen, trampoliny, film... dosłownie w każdej atrakcji potrafili znaleźć jakiś minus.

Było mi przykro, bo naprawdę się postarałam. Zrobiłam to wedle moich możliwości i budżetu, ale naprawdę nie uważam, bym nawaliła. Wydaje mi się, że my kiedyś jako dzieci nie mieliśmy wyboru, ale potrafiliśmy doceniać atrakcje, które nieczęsto nam się przydarzały. Do dziś pamiętam jedyny w życiu wyjazd pod namiot, wyjazdy nad rzekę rowerami czy grę w wariata w ośrodku kultury. Po prostu mile spędzony czas. Liczyli się ludzie: koledzy, koleżanki i rodzina. 

Dziś dzieciaki otaczamy tak wieloma atrakcjami, że mają bardzo konkretne oczekiwania. I dobrze, że wiedzą, czego chcą i co lubią, ale czy jednocześnie nie jest tak, że nie potrafią się cieszyć z małych rzeczy? Obawiam się, że z takim nastawieniem wyrosną na nieszczęśliwych ludzi, dla których wszystko będzie słabe i niewystarczające...".

Czytaj także: